Oceń ten artykuł
(4 głosów)
Suzuki Gladius 650 to jeden z motocykli na którym może odbywać się nowy egzamin Suzuki Gladius 650 to jeden z motocykli na którym może odbywać się nowy egzamin Fot. Marcin Łaukajtys www.fififi.pl
czwartek, 25 kwiecień 2013 18:30

Wystartowały nowe egzaminy na motocykle. Komentarz do zmian.

W zeszłym tygodniu miałam okazję być na pokazowym egzaminie na motocykl. Kilka dni później w większości miast wystartowały po długiej przerwie zimowej egzaminy państwowe. Póki co, nikt nie zdał.

Długa zima sprzyjała przygotowaniu się ośrodków kształcenia do zmian, jakie miały zrewolucjonizować system kształcenia w zakresie kategorii motocyklowych. Póki co rewolucji nie ma. Szkoły dopiero rozpoczęły się przygotowywać, nieliczne w ogóle przystąpiły do zakupu nowych motocykli. To wróży jedno: szkół kształcących w zakresie kategorii A1, A2 i A będzie znacznie mniej. Wszyscy liczą na tą, że wraz z spadkiem ich ilości, wzrośnie jakość kształcenia.

Czy tak się stanie? Na pewno nie ma szans na to, by egzamin zdać nie będąc do niego odpowiednio przygotowanym. Nowy egzamin na prawo jazdy  jest trudny. To fakt. Ale kto powiedział, że jazda motocyklem jest prosta? Ten rodzaj pojazdu wymaga znacznie więcej. Jeżeli oczywiście zależy nam, by jeździć dobrze, radzić sobie w sytuacjach zagrożenia życia i zawsze do celu dojeżdżać, nasze myślenie o nowym egzaminie powinno być inne.

Mówi się- najważniejsze zdać egzamin, jeździć nauczysz się na drodze. Zgadza się doświadczenie za kierownicą nabieramy dopiero, kiedy sami wyjedziemy na ulice. Jednak różnica znacząca jest w sytuacji, gdy wyjeżdżamy samochodem, a motocyklem. Stuknięty zderzak, czy zarysowane na parkingu drzwi auta, to jednak nie to samo, co stracić życie lub zdrowie poprzez niewielki błąd. Niestety jazda na motocyklu jest ryzykowna i trzeba się z tym liczyć. Niekoniecznie z naszej winy, może dojść do tragicznej w skutkach sytuacji. Chroni nas tylko dobry strój motocyklowy, kask i nasze umiejętności. Do tej pory na egzamin można było przyjść w trampkach i krótkich spodenkach, a i zadania egzaminacyjne pozwalały zdać ten test osobom, które mało wiele potrafiły złapać równowagę za sterami „dwieście pięćdziesiątki”.

Teraz proporcje nieco się odwrócą. Prawo jazdy na motocykl nie będzie traktowane, jako kategoria zrobiona przy okazji. Pozostanie to możliwość dla osób, które rzeczywiście chcę jeździć. Dużo według mnie zmieni się także w samej jakości kształcenia kierowców jednośladów. Do tej pory, można było amatora dwóch kółek wysadzić na placu i dręczyć ósemkami, w gorszym wypadku jednocześnie szkoląc innego kursanta na kat. B. Teraz tak, się nie da.  Pierwsze ilość szkół proponujących szkolenia motocyklowe drastycznie spadnie i nie chodzi tu tylko o nakłady potrzebne na nowe motocykle i plac manewrowy. Nowy egzamin wymaga kadry, która sama potrafi dobrze jeździć i przekazać to innym. Teraz kursant będzie uczył się techniki jazdy, a nie tylko jazdy… To będzie wymagało wielkiego zaangażowania z obu stron. Inaczej po prostu się nie da. Nie tylko nie da zdać, ale i wyjść z całego zamieszania bez szwanku…


A jeszcze jedno! Zaczyna huczeć o zdawalności na motocykl. Właściwie jej braku. Pierwsi śmiałkowie podchodzą do egzaminu państwowego, oczywiście bezskutecznie. Celowo użyłam słowa: oczywiście. Bo mówiąc szczerze, chyba nie mają szans zdać. Kursy przygotowujące do nowego egzaminu dopiero leniwie startują. Śmiałkowi pojawiający się na egzaminie są po odbyciu tego na starych zasadach. Są to dwa inne światy. Zupełnie inne historie. Życzę powodzenia, ale jeśli nie szkoda wam pieniędzy i czasu, radzę dokupić kilka godzin i dokształcić się do nowych wymogów, inaczej może być po prostu ciężko…

Żaneta Lipińska-Patalon

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.