Oceń ten artykuł
(1 Głos)
sobota, 05 maj 2018 10:16

Słaba płeć?

Mimo że kobiet jeżdżących na motocyklach z roku na rok przybywa to cały czas znajdujemy się w mniejszości.  Motocykle to świat w którym nadal dominują mężczyźni. My motocyklistki ciągle musimy pokazywać/ udowadniać, że umiemy jeździć często gęsto lepiej niż nie jeden mężczyzna.

Z tym zjawiskiem powoli Panowie się oswajają. Jednak  schody dopiero się zaczynają kiedy zobaczą, że kobieta zaczyna kolokwialnie mówiąc sama działać przy moto, a niech broń boże i wszyscy święci jest to jeszcze blondynką. W takim wypadku ewidentnie można zobaczyć śmierć w ich oczach. A tak serio w takim momencie, każdy z mężczyzn chce być niczym rycerz na białym koniu mówiąc: "kobieto odejdź ja to zrobię", nawet jeśli nie ma pojęcia o tym co zrobić a na motocyklu siedział dwa razy, ale przecież jest mężczyzną, więc wie lepiej. Nie chciałabym, żeby to miało  feministyczny wydźwięk, bo sama uważam, że feminizm kończy się gdy na ósme piętro po schodach trzeba wnieść lodówkę. Oczywiście jest to cudowne, że mężczyźni chcą nam pomagać i bardzo im za to dziękujemy, ale pamiętajcie, że nam motocyklistkom zrobienie czegoś samodzielnie przy moto sprawia mega fun. Osobiście uwielbiam skręcać, odkręcać, wymieniać olej, czyścić flitr powietrza, jedyne do czego się nie dotykam, bo uważam to za czarną magie,  to elektryka. Jeśli sama zrobię coś przy moto jeszcze bardziej mnie to cieszy, więc nie odbierajcie nam na siłę tej przyjemności. A pisze to, bo natchnęła mnie do tego ostatnia sytuacja na targach. Rozstawiałyśmy się na strefie, ustawiałyśmy motocykle, a ja jeszcze skręcałam stojaki, bo dopiero co je dostałam i nie były jeszcze skręcone. Skręcenie stojaków, prosta sprawa dwie śrubki, grzechotka i po robocie, ale w między czasie tysiąc pytań czy mi pomóc stawało się denerwujące, bo jeśli kobieta mówi nie, dziękuję to znaczy uwaga… nie dziękuję, jeśli mówi tak to znaczy tak, proste. Druga sytuacja potrzebowałam pomocy wraz z koleżanką, żeby ściągnąć motocykle z busa, więc poprosiłyśmy grupkę Panów, którzy akurat stali niedaleko. Na początku coś kręcili nosami, ale ostatecznie ruszyli wszyscy do pomocy tylko jednak 6 chłopa do zdjęcia jednego motocykla to trochę za dużo, bo gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. Dla jednego z panów starczyło tylko tyle miejsca, żeby złapać za rejestracje i ją wygiąć w trakcie zdejmowania, ale wybaczamy w końcu liczą się chęci. Kolejnym razem również potrzebowałam pomocy, ponieważ wybrałam się sama na tor i musiałam zdjąć moto z pick upa, więc tutaj już potrzeba silnych i zmyślnych mężczyzn. Panowie oczywiście nie chcieli słuchać moich instrukcji jak ściągnąć moto, bo co ja tam mogę widzieć, więc robili to po swojemu, a wtedy ja miałam śmierć w oczach i skończyło się przyciśniętą ręką przez błotnik, bo koło się obróciło. Ostatnia sytuacja i zupełnie przeciwna do opisywanych przeze mnie wcześniej. Na koniec targów w Poznaniu poprosiłyśmy znajomych, żeby pomogli nam zapakować motocykle na busa i spiąć je pasami. Tym razem naczekałyśmy się na pomoc, a jak już wsadzili jeden motocykl to sobie poszli i radźcie sobie dziewczyny same. Z racji  tego, że takie z nas "Zosie Samosie"  drugi motocykl zapakowałyśmy same spięłyśmy wszystko pasami i dałyśmy radę, bo kto jak nie my. Przecież nie ma nić gorszego, niż zawzięta kobieta. Podsumowując po pierwsze babie nigdy nie dogodzisz, bo ile ich istnieje tyle jest zdań na ten temat, a druga sprawa Panowanie pozwólcie nam działać samym przy moto, a zapewniam Was i przedstawione przeze mnie sytuacje pokazują, że jak będziemy miały jakiś problem to na pewno ładnie poprosimy o pomoc i wtedy będziecie mogli się wykazać.


Agnieszka Wiśniewska, Wisienka na motocyklu

 

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.