-Instruktorem jestem od jedenastu lat. Muszę stwierdzić, że wśród kursantów, proporcje co do płci, zawsze były wyrównane. Połowa kursantów to byli faceci, druga kobiety. Przy czym już na starcie pojawiają się pewne różnice. Męska część tego grona zazwyczaj najpierw jeździ, a potem robi prawo jazdy. Dziewczyny mają inaczej. Najpierw robią kurs, później kupują kurtkę, kask, na końcu motocykl i zaczyna jeździć.
To dobrze, że się „pchamy” do świata motoryzacji?
-Bardzo dobrze! Kobiety są coraz odważniejsze, organizują się w grupy, interesują się kulturą motoryzacyjną. Dziewczyny coraz częściej jeżdżą na różnego rodzaju motocyklowe wyprawy. Co popieram zdecydowanie! W en sposób obalają one mit, jakoby „słaba płeć”, była rzeczywiście słabsza.
Czyli za sterami motocykla, płeć nie ma żadnego znaczenia?
-To, że płeć nie ma znaczenia, i że zarówno motocykliści, jak i motocyklistki mogą czuć się równi, stwierdziłem już jakieś dziesięć lat temu. Ale podłoża tej sytuacji, doszukiwałbym się gdzieś indziej. Przede wszystkim panie są coraz bardziej wyemancypowane, a panowie- co, stwierdzam ze smutkiem, ale są coraz mniej męscy, coraz mniej macho. Jest to straszne zjawisko. Tak jak cieszę się wzrostem świadomości kobiet, tak samo martwi mnie, jak słabe psychicznie i fizycznie rośnie nam pokolenie mężczyzn.
Z kursantką pracuje się lepiej, bo ona nie ma kompleksu, żeby się zapytać. Nie wie, to pyta się jeszcze raz, upewnia się ze dobrze zrozumiała. Faceci, często źle pojmują męskość i wstydzą się zapytać. Uważają, że zapytać się jest niemęskie. Natomiast narobić kłopotu na drodze jest łatwo i bywa, że jedno zadane pytanie mniej, może pociągnąć za sobą konsekwencję.
A dobry uczeń, równa się dobry kierowca…?
- Przede wszystkim dobrze, że kobiety jeżdżą. Na pewno dzięki temu drogach będzie bezpieczniej. Myślę, że rozsądni panowie wolą jeździć w grupie, gdzie jadą również kobiety. Nie dość, że jest bezpieczniej, to i o wiele przyjemniej. Kobieta łagodzi obyczaje! Jeżeli mamy grupę „samców” podróżujących samemu i dołączają do nich dziewczyny, to pomijając okres popisywania się, wszyscy dostosowują się do grupy, jadą ostrożniej, płynniej bardziej zgranie i przemyślanie.
Ale zawsze mówiło się o nas, jako gorszych kierowcach. „Baba za kółkiem” nie oznacza niczego dobrego. Z motocyklami jest inaczej?
- Nie do końca można to porównać. Na pewno jeżeli mówimy o motocyklach, bezwzględnie mamy więcej słabych fizycznie kobiet, niż mężczyzn. Dlatego, jeżeli dziewczyna będzie miała źle dobrany motocykl, będzie on dla niej za duży, mamy kłopot. Jeżeli chodzi o samą taktykę jazdy mamy już wyraźny podział ze względu na płeć. Kobieta, zazwyczaj, za długo podejmuje decyzję, w rezultacie dochodzi do sytuacji desperackiej i podejmuje złą decyzję. Natomiast mężczyzna zachowuje się brawurowo, często przecenia swoje umiejętności. Czyli statystyczna kobieta nie domyśli, statystyczny facet przekombinuje. W rezultacie, efekt jest ten sam. Ale pamiętajmy, że wypadków spowodowanych nadmierną prędkością, czy niedostosowaniem się do warunków na drodze jest więcej po stronie męskiej, kobiety mają problem w sytuacji zmiany organizacji ruchu, czy nowego oznakowania drogi. O są pewne naturalne procesy zachodzące w głowie kobiety i mężczyzny. Mamy inne priorytety. Dlatego już na kursach powinno się zwracać bardziej uwagę na niepotrzebną brawurę u panów, a u pań na to że bardzo ważny jest sprawny proces decyzyjny.