rezygnujesz... Zastanawiasz się da się to wszystko pogodzić czasowo.
W Internecie jest mnóstwo stron dla rodziców. Mamy wymieniają się ciuszkami, poradami, doświadczeniami. A co robią „MotoMamusie”?
- MotoMamusie robią dokładnie to samo tylko dotyczy to zarówno motocykla i dziecka, a więc wymieniają się poradami dotyczącymi dziecka i motocykla, wymieniają informacje dotyczące ciuszków i ciuchów motocyklowych. Często pojawiają się informację o tym, że dziecko u dziadków, a ja mam chwilę dla siebie na przejażdżkę, każda z nas wie, że bycie rodzicem uczy rozsądnie dysponować czasem wolnym. Gdy czytam, że jedna z nas właśnie wyrusza, czuję radość i odrobinę zazdrości :)
Skąd pomysł na taką inicjatywę?
- Źródłem inspiracji była oczywiście moja córka Hania. To moje pierwsze dziecko i jak każda świeżo upieczona mama liczyłam, że czyściutkie, przewinięte, nakarmione i wyprzytulane dziecko jest szczęśliwe. Niestety, nie ominęły nas kolki, płacze i tak pierwszy kwartał spędziłam z Hanią na rękach :) Dla kogoś kto wcześniej był wolny jak ptak i szalenie aktywny to był cios w serce, zwłaszcza, że wypruwaliśmy sobie żyły, żeby powodów do płaczu było jak najmniej. Wtedy postanowiłam, że będę się wyrywać z domu na godzinkę i jeździć. Skończyło się tak, że nie wiedziałam gdzie pojechać, samemu nudno, wcześniej był mąż obok drugim motocyklem... I przyszło olśnienie, że pewnie wiele mam ma identyczny problem.
Często mimo podziału obowiązków, to tata ma więcej luzu…czy „MotoMamusie” to trochę pomysł na ucieczkę od codzienności?
- Zdecydowanie nie nazwałabym tego ucieczką, to raczej pomysł na odnalezienie się w nowych realiach. Na macierzyństwo, które otwiera drogi, a nie je zamyka.
Stawiacie na integrację moto-mam. Podczas spotkań zapominacie o dzieciach, czy po prostu się nie da i to główny temat na tapecie? Poza motocyklami oczywiście…
- Nie zapominamy. Zarówno na naszym pierwszym pikniku jak i pożegnaniu sezonu w Warszawie były dzieci. Chyba to właśnie nas wyróżnia. Teraz planujemy kolejne imprezy pożegnalne w Kutnie, Poznaniu i Tychach, tam też dzieci są mile widziane. Jesteśmy MotoMamusiami, kim byłybyśmy bez dzieci skoro to dzięki nim jesteśmy właśnie tym kim jesteśmy. Co do tematów, na pewno nie rozmawiamy wyłącznie o dzieciach, ale generalnie jak każdej matce, dzieci wypełniają życie, więc zawsze pojawiają się takie rozmowy.
Jest Was coraz więcej, powoli przyłączają się dziewczyny z nowych województw…
-Grupa powstała w kwietniu, od początku wiernym kompanem w tym przedsięwzięciu była MotoMama z Kutna, Anita. Poznałyśmy się dzięki MotoMamusiom, Anita od razu wpadła po uszy w ten projekt, zresztą jak my wszystkie. Dzisiaj jest nasz już zdecydowanie więcej. Kolejne mamy przyczyniają się do rozwoju naszej społeczności. Mamy Anię z Poznania, Wiolettę z Lędzin (śląskie), Monikę z Lublina, drugą Monikę w Dolnośląskim i Martę na Podlasiu. Co chwilę odzywają się do nas motocyklowe stowarzyszenia z propozycją współpracy, dostajemy masę przemiłych maili z poparciem dla naszej akcji, również od MotoTatusiów, chociaż oficjalnie takiej grupy jeszcze nie ma :)
A może jakieś porady? Wiele motocyklowych rodzin zastanawia się jak połączyć pasję z rodzicielstwem? Czy jest to w ogóle możliwe, czy trzeba rzucić monetą z pytaniem „kto dziś jedzie samochodem”?
- Niewątpliwie wymaga to ogromnej organizacji i w przypadku tych największych maluszków praktycznie nie jest możliwe bez cudownej instytucji dziadków. Niedawno poznałam jednak mamę, z nieco starszym synem, który jeździ z nią jako plecak, zatem rodzinne wypady zaliczają wspólnie. Jeszcze inna MotoMama z rodziny o wieloletnich motocyklowych tradycjach właśnie dołączyła trzeci motocykl do kompletu, na którym jeździ z nimi córka. Nie przypomina może to już jazdy z portfelem i telefonem w kieszeni, ale wciąż daje wiele frajdy.
Jakie masz plany, jako inicjatorka całego zamieszania? I przy okazji, czego możemy życzyć wszystkim „MotoMausiom”?
- Szczerze mówiąc na początku planowałam wyłącznie poznanie kilku mamusiek na motocyklach, z którymi mogłabym wybrać się na przejażdżkę, a później pogadać o pieluszkach, ale sama nie wiem kiedy to wszystko zrobiło się tak szalenie poważne, a nasza "struktura" rozrosła. W międzyczasie poznałam wielu ciekawych ludzi, którzy przekonywali mnie o tym, że jest to wspaniały projekt i warto go pociągnąć. Organizując pierwszy piknik MotoMamusiek, dzwoniąc do firm motocyklowych, wszyscy witali mnie z ogromną życzliwością, otwartością mówiąc o tym jak bardzo jest potrzebna taka społeczność. Okazali wielką pomoc i wsparcie. Zatem czego można nam życzyć, żeby rzeczywiście udało się zmienić nieco oblicze motocyklowego świata, żeby dopuścić tam rodziny, dzieci i wprowadzić rodzinny charakter... W niedalekich planach chcemy otworzyć się na działalność związaną z edukacją motocyklową, szkolenia z udzielania pierwszej pomocy, wsparciu akcji krwiodawstwa, dawców szpiku i imprez motocyklowych w szpitalach i domach dziecka. To dla nas temat bliski, bo wydaje nam się, że matki powinny właśnie taką rolę spełniać, a na pewno uczyć innych, że odpowiedzialność i wrażliwość dla świata jest bardzo ważna.
Na koniec pytanie o to gdzie Was można znaleźć, kiedy najbliższe spotkanie i kogo zapraszacie? P.S. Zakaz wjazdu dla facetów?
- Przede wszystkim znaleźć nas można stronie https://www.facebook.com/MotoMamusie/ . Nadchodzące imprezy to przede wszystkim pożegnanie sezonu w Kutnie (3 listopada), Tychach (25 października) i Poznaniu (26 października). Mamy także dalekosiężne plan. A jeden coroczny piknik MotoMamusiowy, na którym spotkają się wszystkie z każdego województwa. Ponieważ na co dzień jest to trudne, będziemy się starać, aby w każdym województwie była mamusia integrująca pozostałe. Jak wspominałam, takie mamy się już znalazły, zakasały rękawy i pracuję nad powiększeniem naszego grona.