O kobiecych sztuczkach i podstępnych zagraniach, podoboju europejskich torów, o wielkiej pasji, planach i apetycie na coraz więcej rozmawiamy z
Karoliną Pilarczyk
jedyną licencjonowaną drifterką w Polsce,
zdobywczynią drugiego miejsca w mistrzostwach europy kobiet Queen of Europe 2013
Miniony sezon był wielkim przełomem w twojej karierze. Chyba się zgodzisz?
- Rzeczywiście, przede wszystkim dlatego, że zdecydowaliśmy się na wyjazdy zagraniczne. I to był strzał w dziesiątkę! Niesamowite obiekty, fantastyczni ludzie, świetne imprezy. Argumentem, który do nas przemawiał szczególnie, były właśnie zagraniczne tory. W Polsce mamy właściwie dwie profesjonalne lokalizacje, są to tory w Poznaniu i Kielcach. Niestety są to obiekty mało dostępne poza zawodami. A zawody z reguły odbywają się tam raz w roku. Na co dzień po zostają nam lotniska, czy tory kartingowe, gdzie możemy trenować. Plany są ambitne, chce przymierzyć się do zawodów, gdzie jeździ się naprawdę szybko, dlatego był to najwyższy czas, by zacząć trening na europejskich torach. Była to świetna decyzja.