86 proc. deklaruje znajomość przepisów ruchu drogowego. Za przyczynę wielu zdarzeń drogowych polscy prowadzący pojazdy najczęściej wskazują: zły stan infrastruktury drogowej lub nieodpowiedni stan techniczny pojazdów. Tymczasem, przygotowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych „Raport o stanie bezpieczeństwa w Polsce w 2012 roku” podkreśla, że decydujący wpływ na bezpieczeństwo w ruchu drogowym ma czynnik ludzki. Z policyjnych danych z 2012 r . wynika, że błąd człowieka stanowił przyczynę 81,5 proc. ogółu wypadków. Wśród głównych grzechów kierowców wymienia się jazdę z nadmierną prędkością, nieprzestrzeganie pierwszeństwa przejazdu oraz nieprawidłowe zachowanie wobec pieszych. Informacja za Linkliders.
„Baba za kółkiem” nie taka zła
Najczęściej epitety padają w kierunku przeciwnej płci. Przyjmuje się powszechnie, że kobiety jeżdżą ostrożnie i zachowawczo, a mężczyźni na drogach szaleją. Opinie te w pewnej mierze potwierdzają dane Komendy Głównej Policji, według których panie powodują tylko 19,9 proc. wypadków, podczas gdy panowie czterokrotnie więcej. Mimo to, mężczyźni w swoim przekonaniu pozostają lepszymi kierowcami, a płeć piękną prowadzącą samochód oceniają na podstawie stereotypu „baby za kółkiem”. Ich zdaniem bowiem panie nie koncentrują się wystarczająco na prowadzeniu pojazdu. Jakie zatem typy kobiet za kierownicą wyróżniają panowie? „Panienki z okienka”, które wykorzystują czas spędzony w samochodzie na poprawienie makijażu lub ułożenie fryzury. Równie krytyczne uwagi dotyczą matek wożących małe dzieci, określanych jako „Matki Polki”, które zdaniem mężczyzn większą uwagę zwracają na swoje pociechy, bawiące się na tylnym siedzeniu niż na sytuacje na drodze. Panie mają też często opinię „słodkich idiotek”, które usprawiedliwiają nieprawidłową jazdę stwierdzeniami typu „nie zauważyłam tego znaku”. Dodatkowo, obiektem żartów w męskim gronie jest „kobiece” parkowanie czy używanie lewego kierunkowskazu przy skręcaniu w prawo. Czy jednak panowie rzeczywiście są urodzonymi mistrzami kierownicy? Mężczyźni zdają się być bardziej skłonni do rywalizacji i dążenia do dominacji w wielu dziedzinach życia, w tym również na drodze. Z tego względu można zaobserwować, że częściej niż kobiety przekraczają prędkość, wyprzedzają czy zachowują się nieuprzejmie wobec innych uczestników ruchu drogowego. Kierowców prowadzących w ten sposób auto określa się mianem „rajdowców” lub nawet „dawców organów”. Ten drugi przydomek odnosi się zazwyczaj do młodych mężczyzn jeżdżących z nadmierną prędkością i narzucających swój styl jazdy innym uczestnikom ruchu drogowego.
„Niedzielny kierowca” irytuje
Tak zwany typ „Pan/Pani ostrożna jazda”, odnosi się do osoby, która jeździ zgodnie z przepisami i nie przekracza dozwolonej prędkości. Jednocześnie jednak jest bardzo niepewna, przez co może bardzo irytować innych uczestników ruchu drogowego. W szczególności, tzw. „wychowawców”, cechujących się brakiem tolerancji dla błędów innych posiadaczy pojazdów, nawet tych spowodowanych nieumyślnie. Tego typu użytkownicy samochodów bardzo często stosują zasadę „oko za oko, ząb za ząb”, czyli w sytuacji, gdy ktoś im zajedzie drogę odpłacają tym samym. Wychowawca nie lubi też „Niedzielnych kierowców”, którzy korzystają z samochodu rzadko i również nie przekraczają „magicznych” 50 km/h na prędkościomierzu. Często jeżdżą też bez świateł i nie aktualizują wiedzy na temat zmian w przepisach kodeksu ruchu drogowego. Jednocześnie są niezwykle opanowani. Irytujące trąbienie „wychowawców” nie jest w stanie wyprowadzić ich z równowagi. W końcu…jeśli komuś nie podoba się ich styl jazdy, to zawsze może ich wyprzedzić. W ruchu drogowym można spotkać także sprytnych kierowców, którzy pod pretekstem niewiedzy łamią przepisy w celu uzyskania korzyści tj. miejsce parkingowe lub krótszej drogi do celu wyprawy. Nie interesują ich przy tym skutki takiego postępowania, ani tym bardziej zdanie innych posiadaczy pojazdów.
Zrzucić na pracę
Samochód może służyć także jako… biuro. Dotyczy to głównie kierowców pojazdów służbowych, których można poznać po telefonie komórkowym przy uchu. - Charakter działalności współczesnych firm wymaga od pracowników dużej mobilności. W związku z tym w niektórych przedsiębiorstwach posiadają oni do dyspozycji samochód służbowy, który staje się ich „biurem”. Z naszych obserwacji płynących z monitorowania tysięcy pojazdów wynika, że niestety użytkownicy często nie czują się odpowiedzialni za stan techniczny pojazdu oraz jego właściwą eksploatację. Chociaż osoby poruszające się na co dzień w samochodach należących do pracodawców często dbają o to, by nie łamać przepisów drogowych i nie narażać się na kary z tym związane, to jednak wciąż zdarzają się kierowcy, którzy przekraczają dozwoloną prędkość, obciążają silnik bardzo wysokimi obrotami przyspieszają lub hamują gwałtownie, co znacząco wpływa na koszty eksploatacji aut pracodawcy. Swoją „niesubordynację” na drodze kierowcy służbowych pojazdów tłumaczą napiętym grafikiem, koniecznością zdążenia na umówione spotkanie, czy pilnym poleceniem od szefa- wylicza Bartłomiej Dębski, prezes zarządu Cartrack Polska.
Najbardziej pożądanym rodzajem uczestnika ruchu drogowego zarówno za kierownicą auta firmowego, jak i prywatnego jest „asertywny kierowca”, którego cechuje szacunek wobec innych prowadzących pojazdy. Nie jest zatem przyczyną konfliktowych sytuacji, gdyż chce przede wszystkim bezpiecznie dotrzeć do celu. Zachowanie tego typu powinno stanowić wzór dla każdego posiadacza samochodu. Ilu z nich jednak dąży do takiego ideału?