Oceń ten artykuł
(4 głosów)
sobota, 19 wrzesień 2015 18:59

Weronika Kwapisz i 12 tysięcy kilometrów szczęścia. Wywiad prosto z trasy!

To już druga wyprawa, którą podróżniczka podejmuje motocyklem pojemności 125 cm. Szaleństwo? Nie, ekonomia. Podróż to dla niej poznawanie miejsc i ludzi, nie liczy się czym jedziesz, a ile zobaczysz. O spełnianiu marzeń, motocyklowych wyzwaniach i przygodzie która wciąż trwa

Rozmowiamy z 
Weroniką Kwapisz,
Podróżniczką, autorką książki “Wszystko zaczyna się od marzeń”

Chyba nie masz ochoty wracać do domu? Jedziesz i jedziesz… ile to już kilometrów?
-Za mną już 12 000km! A to jeszcze nie koniec mojej przygody [śmiech]. Oczywiście zaczynam tęsknić za bliskimi, ale z drugiej strony mam świadomość, że jak tylko dotrę do domu będzie mi brakować drogi, jazdy motocyklem, codziennych przygód.
..
Tegoroczną przygodę zaczęłaś od dość wymagającego kierunku- Islandia.  Nie żałowałaś kiedy w środku sezonu znalazłaś się na miejscu a tam… brrrr wiatr, ziąb, deszcz? Skąd ten wybór?
-Islandia to przepiękny kraj, gdzie natura jest ponad człowiekiem. Tych widoków nie da się opisać je poprostu trzeba zobaczyć na własne oczy. W jednej chwili czujemy się, jakbyśmy byli na planie "Władcy Pierścieni" by za chwilę wylądować na Księżycu, a potem na Marsie i to wszystko w siodle motocykla! Czy to nie piękne?! 

Ale na pewno taka przygoda lepiej smakuje?
-Na pewno dodaje to kolorytu podroży. Natomiast nikt się nie spodziewał, że tegoroczne lato na północy Europy będzie najchłodniejszym od 30 lat. W Islandii powinno być 17C, a temperatura oscylowała wokół 3C, a w nocy spadała poniżej zera. Co przy spaniu w namiocie przy silnych wiatrach z nad Atlantyku skutkowało tym, że spałam w kilku warstwach ubrań i jeszcze dodatkowo przykrywałam śpiwór kurtką motocyklową, aby w nocy nie zamarznąć.

Co najbardziej zaskoczyło Cię w tym kraju? Polecasz go na motocyklowe wojaże?
-Oczywiście, że tak. Natomiast w Islandii bardzo często asfaltowe drogi kończą się z nienacka... Były chwile, kiedy bardzo cieszyłam się, że Suzuki VanVan ma kostkowe opony w szczególności, gdy musiałam pokonywać kamieniste czy szutrowe drogi.

Islandia Islandią, wracasz a po drodze odwiedzasz kolejne kraje…
-Faktycznie moja przygoda nie skończyła się na tym kraju. Odwiedziłam także Wyspy Owcze, Danię docierając przez Niemcy, Holandię, Belgię, Francję, Hiszpanię do Portugalii. Moim marzeniem było odwiedzić Lizbonę i się udało! Kilka dni temu przejechałam przez Andorę i wspaniałe Pireneje, które udowodniły mi, że przygoda cały czas trwa [śmiech].

Stuknęło Ci już 12 tysięcy, biorąc pod uwagę niewielki motocykl którym jedziesz to świetny wynik! Ale Ty nie należysz raczej do osób, które narzekają na brak komfortu?
-Po raz drugi zdecydowałam się wybrać Suzuki VanVan o pojemności zaledwie 125ccm. Większość osób zastanawia się czy ja naprawdę nie oszalałam [śmiech]. Ale ja upieram się, że jadąc tak małym motocyklem 80-90km/h zmuszeni jesteśmy wybierać lokalne drogi dzięki czemu widzimy świat, a nie tylko białą wstęgę dzielącą pasy autostrady. Do tego dzięki małemu spalaniu tego motocykla mogę pozwolić sobie na tak odległą wyprawę.

Podróże to nie tylko kilometry i kraje. To również, a może przede wszystkim ludzie. Masz na swoim koncie nowe znajomości, a może przyjaźnie?
-Ja podróżuje głównie ze względu na ludzi. Prócz wspaniałych dróg to oni pociągają mnie najbardziej w tego typu wyprawach. A ponieważ często korzystam z Couchsurfing to w ciągu dnia jestem sama z VanVanem, a wieczorami spotykam wspaniałe osoby, które dzielą się ze mną swoimi historiami.

Najtrudniejsza sytuacja do tej pory?
-Do tej pory było ich kilka. Bezapelacyjnie najwięcej działo się na Islandii, ale także w innych krajach natura pokazała mi kto tu rządzi... Nigdy nie zapomnę silnych, spychających mnie z drogi wiatrów na dalekiej północy Islandii. Do tego dodajcie ostrzeżenia o możliwości opadów śniegu i będziecie mogli sobie wyobrazić, co wtedy przeżywałam.

Najbardziej pozytywny akcent wyprawy?
-Ludzie. Na każdym kroku spotykam fantastycznych, gościnnych ludzi. To niewiarygodne, kiedy w czasach zamkniętych osiedli... gdzie ludzie odgradzają się od siebie... a w korkach patrzą na siebie wilkiem, ja mam do czynienia z zupełnie innym obrazem, bo na swojej drodze spotkałam wiele Aniołów.

Trzymamy kciuki za szczęśliwy finał, powiedz jeszcze na koniec  kiedy wracasz do Polski i co jeszcze przed Tobą zanim to się stanie?
-Dziękuję SpeedLadies pozytywna energia, jak najbardziej się przyda! Przede mną jeszcze 3 000km. I wiele wspaniałych dróg do pokonania. W pierwszym tygodniu października przekroczę w końcu polską granicę.
Rozm. Żaneta Lipińska-Patalon

Podróż można śledzić na bieżąco na: www.facebook.com/RidingAcrossWorld/

 

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.