Jesteście w trakcie szkolenia dla rodziców, jak wrażenia?
- Do tej pory szkolenia w których brałam udział, trwały zazwyczaj kilka godzin, ale kończyły się zwykle na teorii. Do tego kilka demonstracji robionych przez ratownika na fantomie. Wyniosłam z tych szkoleń tyle… Jak mam być szczera… nawet nie zapamiętałam ile uciśnięć, a ile wdechów trzeba wykonać przy resuscytacji. Teraz jestem pod wrażeniem. Przed wszystkim nakładu czasu i zaangażowanie, jaki organizatorzy przeznaczyli na praktyczne ćwiczenia. Przede wszystkim nie koncentrujemy się tylko na pomocy dorosłym, a prawie każdy z nas obecnych był rodzicem. Nie wiem jak inni, ale ja- najbardziej czego zawsze się obawiałam siedząc z moimi dziećmi w domu, to tego, że w razie takiej potrzeby, nie będę potrafiła udzielić dobrze pierwszej pomocy. Praktyczne ćwiczenia, w których miałam okazję uczestniczyć, spowodowały u mnie większą pewność. Teraz wierzę, że będę w stanie udzielić pomocy.
W jakich zagadnieniach, my rodzice mamy największe braki?
- Jest wiele sytuacji w których dziecko może ulec wypadkowi, a my możemy stać się bezradni, właśnie przez brak wiedzy. Chociażby groteskowe zakrztuszenie się, może doprowadzić do uduszenia. Przyjęły się różne sposoby pomocy duszącej się osobie : machanie dzieckiem za nogi, co w praktyce może uszkodzić stawy, klepanie pleców, które powoduje cofanie się ciała obcego zamiast jego wykrztuszenie.
Druga sytuacja to krwawiąca rana. Byłam uczona, że trzeba zrobić opaskę uciskową nad raną, aby zapobiec krwawieniu. Owszem krwawienie w ten sposób ustąpi, ale konsekwencje, jakie idą za niedokrwieniem…bywają tragiczne.
Jest jeszcze wiele takich zagadnień w których mamy braki. Problem raczej polega na tym, że większość rodziców nie widzi potrzeby szkolenia w tym zakresie. Ludzie , którzy się na to zdecydowali, to odpowiedzialni rodzice, chcący mieć pewność, że będą w stanie udzielić pomocy swojemu dziecku, rodzinie, a także obcej osobie, która będzie tego potrzebować .
Kiedy człowiek zostaje rodzicem, patrzy na świat z nowej perspektywy. Zrobi wszystko, by chronić swoje dziecko, ale nie zawsze potrafimy to robić. No bo niby skąd czerpać tę wiedzę?
- Owszem narodzenie się dziecka to zmiana, która już nigdy się nie cofnie. Często rodzicom jest ciężko na początku, a lęk o zdrowie i życie malucha, jest naprawdę ogromny.
Uważam, że każdy rodzic powinien wyjść ze szpitala z odbytym kursem pierwszej pomocy. Nie chodzi mi o odbywanie szkolenia w trakcie porodu, czy zaraz po jego zakończeniu, a raczej o to, aby każdy rodzic miał obowiązek odbycia takiego kursu zanim pojawi się dziecko.
Można się wspierać pismami dla matek, jest tego mnóstwo na rynku, bądź jakimiś książkami instruktarzowymi , ale czy to nam da umiejętność udzielenia pomocy? W sytuacji gdy widzimy, że z naszym dzieckiem dzieje się coś złego czy będziemy w stanie przypomnieć sobie co udało nam się wyczytać w książce?
„Praktyka, czyni mistrza”. Nie łudzę się, że po tym szkoleniu mogę zostać ratownikiem medycznym, ale ćwiczenia zapadają w pamięć i tworzy się schemat. W momencie udzielania pierwszej pomocy jest tyle stresu, że pewnie ciężko zebrać myśli. Działając wg schematu, który zakoduje nam się w głowie możemy szybciej udzielić pomocy, która często może zaważyć o dalszym życiu poszkodowanego.
To trochę tak jak jazda motocyklem, czy samochodem. Nie zastanawiamy się przy każdej zmianie biegów, że to trzeba zrobić. Słyszymy dźwięk silnika i dalej to działa automatycznie.
Są szkoły rodzenia (niestety to nie obowiązek) szkółki nauki pierwszej pomocy dzieciom (chyba jeszcze niszowe) ale na dobrą sprawę brak informacji w tym zakresie.
- Szkółki pierwszej pomocy dzieciom ? A kto szuka takich szkółek? Teraz nikt nie ma czasu, żeby podrapać się po głowie a co dopiero samemu szukać takich szkoleń. Troszkę teraz żartuje, bo tatusiowie i motomamusie obecni na szkoleniach, jednak znaleźli na to czas. Myślę, że to też kwestia chęci i priorytetów. Gdyby jednak bardziej rozgłosić i przede wszystkim uświadomić ludziom, rodzicom jak to jest potrzebne, co może się wydarzyć kiedy nie będą potrafili udzielić pierwszej pomocy. Udostępnić informację, gdzie mogą odbyć takie szkolenia, myślę, że znalazłoby się więcej chętnych.
Uważam, że to jest w interesie każdego z nas, ponieważ sąsiad, który nie ma takiego przygotowania, może być pierwszą osobą, która znajdzie nas lub nasze dziecko w potrzebie.
Jestem ciekawa reakcji rodziców podczas szkoleń. Pewnie to trochę przełamywanie własnych lęków? Większość dorosłych boi się udzielać pierwszej pomocy podczas wypadku, a co dopiero kiedy do czynienia mamy z najmniejszymi.
- Podczas ćwiczeń praktycznych, widzę ogromną różnicę w reakcji rodziców podchodzących do fantomu niemowlaka a do dorosłego. Już tutaj widać niepewność co zrobić z takim maleństwem.
Sama miałam przy pierwszym podejściu do resuscytacji na fantomie taką niepewność w sobie i myśli „przecież to takie maleństwo, delikatne żeberka i małe płucka”. Przy każdym kolejnym ćwiczeniu było mi już łatwiej. Myślę, że każda osoba nie zajmująca się tym zawodowo, będzie miała lęki przed udzieleniem pierwszej pomocy, ale im więcej zaangażowania włożymy w szkolenie tym więcej będziemy mieli pewności, że potrafimy to zrobić, a co może za tym iść…? Uratowanie komuś życia. Uratowanie być może życia jakiemuś maleństwu, które jest całym światem dla swoich rodziców. Dlatego uważam, że każdy rodzic powinien je odbyć.
Na koniec dla tych, którzy nie mieli okazji uczestniczyć w szkoleniu. Jak udzielić pierwszej pomocy dziecku?
- W pierwszej kolejności, sprawdzamy jego przytomność łaskocząc po stópkach i po brzuchu, jeżeli nic się nie dzieje, oznacza to, że dziecko jest nieprzytomne. Udrażniamy drogi oddechowe odchylając delikatnie główkę do tyłu, ewentualnie jeśli są jakieś widoczne ciała obce w buzi, wyciągamy je.
Pochylamy się, przystawiając policzek do buzi dziecka, oczy mamy skierowane na klatkę piersiową, obserwujemy i nasłuchujemy czy jest oddech przez 10 sekund. Powinniśmy usłyszeć 4 oddechy. Jeśli dziecko nie oddycha zaczynamy resuscytację od 5 wdechów, później 30 uciśnięć na 2 wdechy. Działamy przez minutę i wtedy dopiero dzwonimy na pogotowie, później wracamy do tych czynności.
W przypadku małego dziecka wdechy wykonujemy obejmując ustami nos i usta. Nie wykonujemy pełnego wdechu. Uciski u niemowlaka wykonujemy dwoma paluszkami (ok 120 ucisków na minutę) u trochę starszego dziecka już jedną ręką.
Do zapamiętania :
5 : 30 : 2
Łańcuch przeżycia:
- zapobieganie,
- resuscytacja krążeniowo oddechowa (RKO),
- wezwanie pomocy,
- opieka medyczna.
-Szkolenia to elementarna wiedza i jak się okazuje bardzo potrzebna. W 8 miastach MotoRodzice z wielkim zainteresowaniem uczestniczyli w warsztatach. Projekt powoli dobiega końca, ale już dziś wiemy, że za rok zrobimy kolejną edycję, bo sami uczestnicy są zainteresowani utrwalaniem wiedzy. W ramach naszych działań niedawno wykluło się ciekawe hasło – MotoMamusie Ambasadorki Bezpiecznej Jazdy i z tą myślą chcemy inwestować i nakłaniać innych do poszerzania swoich kompetencji. Najbliższa okazja pojawi się już 24 maja w Warszawie na II Rodzinnym Pikniku Motocyklowym. W ramach wydarzenia zrealizowany zostanie m.in. pokaz ratownictwa ze strażą pożarną oraz statystami, a przez cały czas trwania odbywać się będą szkolenia otwarte. Więcej o pikniku na stronie: www.motomamusie.pl