Oceń ten artykuł
(8 głosów)
piątek, 06 listopad 2015 16:45

Patrycja Lemańczyk-Zalewska, Biskupiec

Patrycja Lemańczyk-Zalewska, Biskupiec
Jeździ Hondą Civic VII generacji 2004r. 5D z silnikiem 1.4 i 90KM

Twój samochód jest wyjątkowy, ponieważ….
- Mój samochód jest odzwierciedleniem mojej osoby, mojego wnętrza, które przelewam na nią. Od wyglądu po charakter, musi się wyróżniać. Widać, że to ja jadę już z bardzo daleka, a nawet z drugiego końca miasta, a silnik lubiący wysokie obroty, mimo, że jeszcze mała pojemność, pokazuje również mojego pazurka, ciągle na najwyższych obrotach.


Od wielu lat marzyłam o Civicu, często te marzenia schodziły na dalszy plan, przestawałam o tym myśleć, ale w głowie i serduchu zawsze miałam wizję swojego auta. Szczęśliwym trafem mój mąż wygrał Volkswagena Scirocco, w loterii banku, gdzie mieliśmy konta osobiste. Sprzedaliśmy go i kupiliśmy dwa inne auta. Wtedy, co prawda, stałam się posiadaczką Hondy, ale Jazz. Cieszyłam się nią aż dwa miesiące, bo przygniotło mnie drzewo powalone przez burzę. Nie poddałam się i od razu zaczęłam szukać drugiego auta. Znalazłam i zrealizowałam swoje marzenie.
Mody mojego samochodu zaczęły się od „małej” przygody parkingowej. Niestety kobieta cofając skasowała jej przód. To było impulsem, żeby coś zmienić. Tak naprawdę planując wygląd mojego auta odnajdywałam kolejne części siebie. Spełniałam się i pogłębiałam swoją pasję, co dawało mi ogromną radość, o której wcześniej nie miałam pojęcia, że istnieje. Na oklejenie padło po tym, jak usłyszałam ceny lakierowania całości i stwierdziłam, że z folią można dużo bardziej poszaleć. Pierwszy pomysł był bardzo spokojny, stonowany, zupełnie nie podobny do mnie – miała być cała w czarnym macie z maleńkimi dodatkami w różu. Zmiana projektu zajęła mi sporo przemyśleń i rozmów z moim kolegą, dzięki czemu projekt odwrócił się o 180 stopni. Padło na róż, a firma od oklejania aut od razu podchwyciła moje wizje i padła pierwsza propozycja folii, którą się zauroczyłam i nie chciałam słyszeć o zmianach, oczywiście nie mogąc doczekać się finału. Z łezką w oku zostawiałam moją laleczkę i przetupywałam z nogi na nogę, kiedy w końcu ją odbiorę. Ponieważ chciałam niespodzianki i nie miałam zamiaru oglądać zdjęć z postępów prac, moje autko zostało schowane przede mną. Nigdy nie zapomnę jak ugięły mi się nogi i zabrakło oddechu jak zobaczyłam wyłaniającą się zza budynku nową – starą moją miłość. Nie wiedziałam co powiedzieć, nie mogłam wykrztusić słowa i przecierałam oczy. Byłam zachwycona efektem, który przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. I takim sposobem moja Honda stała się wyjątkowa, na razie, pod względem wyglądu.

A jeśli go zmienisz to będzie to…. Tak! Możesz pomarzyć.
-Nie zmienię. Wiem, że nadejdzie taki dzień, w którym będę musiała się z nią rozstać, ale to będzie tylko wtedy jak się już cała rozsypie i nie będzie szans na podniesienie jej. Chyba pęknie mi serducho…
Uwielbiam swój samochód, wkładam w nią całe swoje serce, spełniam się przy niej, a przede wszystkim otwierając drzwi od razu czuję się wolna i szczęśliwa. Jazda nią jest moją własną kokainą, mogę być sobą, oderwać się od wszystkich problemów, zmartwień. Dla mnie to jest zupełnie inny świat, wyjątkowy i magiczny, który po zamknięciu zostaje tam, w środku i nikt mi tego nie jest w stanie odebrać, czy w jakikolwiek sposób zakłócić.

Pamiętasz jakąś wyjątkową sytuację z samochodem w roli głównej, którą zapamiętasz do końca życia?
-Oczywiście, że tak! W tym miejscu muszę dodać, że miałam bardzo długą przerwę w prowadzeniu aut, jeszcze przed Jazzem. Nie wiem dlaczego i jakim cudem, miałam jakąś blokadę, bałam się potwornie siadać za kółko. Nie umiem tego w żaden logiczny sposób wytłumaczyć. Dopiero jak zostałam lekko „przymuszona” wsiadłam do Jazza i zaczęłam jeździć, tak naprawdę od nowa uczyć się tego. Za każdym razem pokonywałam kolejne lęki związane z prowadzeniem auta.

Po wypadku z drzewem znalazłam ją. Moje marzenie. Pojechałam ją obejrzeć i wiedziałam, że to jest to, to jest moje auto. Zarezerwowałam, wpłaciłam zaliczkę i dałam czas poprzedniemu właścicielowi na ogarnięcie wszystkiego. 
Nadszedł dzień odbioru. Stresowałam się myśląc w ogóle o tym, że mam ją prowadzić, sama, samiuśka i ta skrzynia biegów… jak ja sobie poradzę… Musze dać radę. Przecież ja się nie poddaję i zawsze dążę do celu. Obaw dodawały ciągle świeże i ogromne emocje po drzewie, ponieważ byłam w aucie jak to się stało, razem z moją rodziną.

Roztrzęsiona i pełna emocji po podpisaniu umowy, w końcu w nią wsiadłam. Uruchomiłam silnik… Od razu, od tego momentu poczułam się dokładnie na swoim miejscu, za kółkiem mojego marzenia, tylko mojego samochodu. Wrzuciłam bieg i odjechałam. Świetnie dogadałam się ze skrzynią biegów i teraz nawet nie wyobrażam sobie, żeby była w innym miejscu, chociaż jeżdżę nie tylko nią. Moje wszystkie lęki przestały istnieć, wyparowały. Czułam się fantastycznie i za każdym razem wsiadając do niej tak się czuję. Poczułam się wtedy częścią tego samochodu, tak jakby i ona czekała na mnie, a ja na nią, właśnie tą. Pamiętam, że całą drogę uśmiech nie schodził mi z twarzy i jeszcze długo po zgaszeniu silnika siedziałam w niej, przy niej, oglądałam z każdej strony i nie mogłam uwierzyć, że tak bardzo pokochałam ten samochód.

Kiedy poczułaś, że zapach benzyny to właśnie to?
-Nie powiem, że od urodzenia, ale w dzieciństwie. Moi dziadkowie mieli Syrenę 103, tzw. łapacza kur i już wtedy uwielbiałam spędzać czas w samochodzie. Uwielbiałam nasze podróże, dziadkowie często w weekendy zabierali mnie na wycieczki po Warmii i Mazurach i nie tylko. Wiąże się z tym wiele wspomnień i bardzo śmiesznych i fajnych przygód, takich jak rajstopy babci robiły za linkę od gazu, która pękła w trasie.
Momentami moja pasja do motoryzacji gdzieś uciekała. Może dlatego, że to było bardzo dziwne, że dziewczynka bawi się żeleźniakami zamiast lalkami. Później przyszło dojrzewanie, inne zainteresowania, również płcią przeciwną, ale ciągle ta motoryzacja się przeplatała. Niestety była też często gaszona przez innych ludzi, którzy zwyczajnie mnie zniechęcali. Po różnych takich sytuacjach, gdzie spotykałam się z krytyką, zastanawiałam się czy aby na pewno moja pasja jest normalna, że może faktycznie kobieta nie powinna brać się za męskie zajęcia. Teraz wiem, że to tak nie działa i nikt nie jest w stanie mnie zniechęcić do tego co robię i co czuję. Teraz również spotykam się z hejtem, ale w dobie Internetu i mediów społecznościowych, jest to nieuniknione, a ja inaczej do tego podchodzę niż te paręnaście lat temu. Jednak i tak więcej jest pozytywnych sytuacji, co jeszcze bardziej mnie motywuje do działania.

Opowiedz coś więcej o swojej pasji. 
-Mam bardzo dużo planów i ciągle wpadam na nowe. Na chwilę obecną szukamy z moim mechanikiem dawcy do przeszczepu i będziemy robić swap. Wpadnie silnik K20A2 i tak naprawdę w moim autku zostanie wymienione prawie wszystko. Jak to określili chłopcy z ep-club „to będzie najszybsza różowa lalka” Poza tym szykuję się do zrobienia małego body, i tak kupiłam już dokładkę na przedni zderzak, ale czeka na przyszły sezon, ponieważ musze się zastanowić w jaki kolor ją okleić. Tak na spokojnie szukam większej lotki, no i inspiracji na tylny zderzak. Miały wskoczyć inne felgi, ale przesunęłam to na później, po swapie, ponieważ zmieni się cały układ jezdny i dopiero wtedy będzie warto inwestować w to pieniądze. Ciągle waham się nad obniżeniem, czy w ogóle to robić, jeżeli już to czy gwint, czy tylko na sprężynach. Oczywiście po swapie, kolejną rzeczą będzie wymiana wydechu na sportowy, przecież z nierdzewki , pozrywam trochę asfaltu.
Moja głowa pełna jest pomysłów a co chwilę wpada nowy i tak się kręci, ale najważniejsze, że krok po kroku realizuję te plany i nie zamierzam się poddawać. Uparta ze mnie sztuka.
Dodatkowo od niedawna założyłam stronę na facebooku  „Nocna jazda samochodem bez celu Biskupiec”. Jesteśmy już po pierwszym spocie i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona frekwencją i ogólnie przyjęciem mnie i Nocnej. Mam nadzieję, że będziemy się rozwijać i prężnie działać, ale żeby się to udało potrzebni są ludzie z tą samą pasją i tak samo myślący. I widzę, że takich jest w moim mieście wielu, co bardzo cieszy.
I tak na koniec dodam, że moim jednym z takich „mocnych” marzeń jest ściganie się na ćwiartkę. Lubię wyścigi, kocham auta, a to jest coś gdzie mogłabym kolejny raz poczuć kolejną część siebie.

Co myślisz na temat kobiet kierowców?
-Powiem tak, bywa różnie. Bardzo mnie cieszy i pokrzepia jak widzę babeczkę czy na motorze, czy za kółkiem, która pokazuje, że to ona panuje nad pojazdem, ale niestety trzeba przyznać, że zdarza się, że niektóre kobiety nie powinny w ogóle jeździć, tylko, że płeć nie ma aż takiego znaczenia, ponieważ tyczy się to również niektórych mężczyzn. 
Chciałabym, żeby zmieniło się podejście innych do kobiet – kierowców, oczywiście na pozytyw. Niestety zbyt często spotykam się z „dziwnymi” reakcjami innych kierowców, jak widzą, że kobieta w różowym aucie ich wyprzedza, albo ma taki zamiar. Już wielu moich pasażerów miało okazję przekonać się o tym osobiście.

I na koniec...
-Przede wszystkim chciałam bardzo podziękować Kasi Prokopczuk. Oczywiście najważniejszymi osobami, mającymi mnóstwo cierpliwości do mnie, znoszącymi moje pomysły, plany i wszystko co wymyślam jest moja kochana, wspierająca rodzina, bardzo Was kocham.  Dziękuję też: Mateuszowi Brojeckiemu, Mateuszowi Nowickiemu, grupie Motokiller, członkom ep club, civic klub polska, Nocnej Jeździe Giżycko i Nocnej Jeździe Orzysz, Warmińsko – Mazurskiemu Klubowi Motoryzacyjnemu z Giżycka, Marianowi Koniuszko i jego 2speed i Tuning Club Polska, wszystkim zawodnikom na ¼ mili, których miałam okazję poznać i dzięki, którym zrozumiałam, że chcę się ścigać -Tomasz Wszeborowski, Piotr Sawczenko – to Wy dodaliście mi skrzydeł, wszystkim współtowarzyszom ze stref klubowych, dzięki, którym nie czułam się odosobniona.

Oprac. Lena Opala

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.