Samochód, którego na naszych drogach jeszcze nie ma, ale budzi chyba najwięcej emocji.
-Auto przed którym stoimy to nasza wersja testowa, na której pracujemy, sprawdzamy zawieszenie, dynamikę, odprowadzanie ciepła z samochodu. Są to wszystkie niezbędne dla nas elementy, które są na etapie dopracowania. Do końca roku planujemy skończyć wersję wyścigową, która pozwoli nam przetestować finalnie wszystkie elementy i jednocześnie umożliwi nam wypuszczenie wersji „33”, edycji limitowanej, która będzie jako pierwsza wypuszczona na rynek, będzie to wersja drogowa.
33 to również liczba aut, które przewidziane są do sprzedaży. Zainteresowanie już teraz przewyższa tą pulę.
- Na dzień dzisiejszy jest około dwieście chętnych osób. Trzydzieści trzy to liczba samochodów, które chcemy wypuścić. Będzie to wersja limitowana i nigdy więcej się ona nie powtórzy. Jeżeli chodzi o wersję testową jest to na razie mniejszy sinik, finalnie silnik do wersji drogowej jest w fazie testów, będzie to ośmiuset konny, wolnossący, bez żadnego systemu wspomagania tak więc dość nietypowa jednostka. Mamy jeszcze dwie wersje, które będziemy testować do wersji „33” ale generalnie wszystkie oscylują w podobnej mocy.
Fantastyczna sprawa móc tworzyć coś nowego, czy zbiera się wtedy wszystkie marzenia i ideały i wychodzi nam efekt?
- Jak najbardziej. Ale to nie tylko są marzenia. Każdy w naszym zespole dochodził do tego wielką pracą, a i często wyrzeczeniami. To studia kierunkowe, lata nauki, zdobywania doświadczenia przy innych projektach, w innych firmach, a to jest dla nas prawdziwe zwieńczenie sukcesu zawodowego. A wszystko zaczęło się od marzenia naszego prezesa, a teraz każdy z nas może realizować swoje marzenia.
No to konkrety- kiedy te pierwsze 33 sztuki wyjadą z Waszej fabryki?
-Zobaczymy kiedy skończą się testy wersji sportowej, ale na sto procent będzie to przyszły rok.
Ile zapłacą szczęśliwcy?
- Dużo (śmiech). Na pewno nie będzie to pięćset tysięcy, trochę więcej myślę że koło miliona i wzwyż.