Oceń ten artykuł
(4 głosów)
fot. Mateusz Patalon fot. Mateusz Patalon
sobota, 11 kwiecień 2015 10:45

Leo Stunt, niezwykłe pokazy na Motor Show

Fantastyczny człowiek, energia, osobowość i talent. To wszystko brzmi jak recepta na sukces. Leo pokazał zupełnie nową odsłonę stuntu, a rzecz dzieje się na quadzie.

Rozmawiamy z
Leo Stunt
zawodnikiem uprawiającym stunt na quadzie

Skąd pomysł na takie szaleństwo? Dużo widziałam, ale Twoje pokazy to prawdziwe show.
-Z motocyklami byłem związany praktycznie całe życie. Nie jestem już młodym zawodnikiem i przyszedł czas na jakieś decyzje. Trzeba było spróbować czegoś zupełnie nowego, padło na treningi na quadzie i tak się to teraz toczy.

A publiczność szaleje!
- To jest bardzo miłe. Doping publiczności jest bardzo mobilizujący, to bardzo mnie nakręca. Ludzie przychodzą po pokazie, chwalą, mówią że bardzo im się podobało, że czegoś takiego jeszcze nie widzieli. To mnie bardzo buduje i zachęca, żeby cały czas robić coś nowego.

Stunterzy mają odpowiednio przygotowane maszyny, w Twoim przypadku ciężko zapytać o radę, czerpać na doświadczeniach innych zawodników?
-Dlatego cały czas jest to metoda prób i błędów. Osób stuntujących na motocyklach w tym momencie jest bardzo wiele, w przypadku czterech kółek jest to pewnie kilka osób, więc za bardzo nawet nie ma od kogo podpatrzeć , zaciągnąć jakiś rozwiązań, skonsultować. Cały czas modyfikuję swojego quada, sukcesywnie dopracowuję szczegóły. Młotek, spawarka i do przodu! (śmiech)

Trudność polega również na ciężkości Twojej maszyny.
- Jeżdżę na Suzuki LTZ 400, 37 koni i niestety dwieście kilogramów wagi. Nie jest to może szczyt marzeń, ale w przypadku mojej dyscypliny ważniejsze są inne sprawy- quad chodzi cały rok na obrotach, nie psuje się , podczas jazdy  w pionie nie zaciera się silnik. Na razie bazuję na tym, mam jeszcze parę tricków do opanowania, także na razie jest na czym ćwiczyć, jeszcze mi wystarcza.

Zaczynając stunt na motocyklu, zwykle podpatruje się kolegów po fachu w materiałach wideo. A później próbuje się samemu. Ty chyba nie masz zbyt dużego pola do popisu w tej sferze?
- W planach już mam kilka, kilkanaście trików. Są w głowie, teraz trzeba je przenieść na jazdę. Trochę czasu to zajmie. Jeżeli chodzi o podpatrywanie innych zawodników, najczęściej inspiruje się pokazami na motocyklach. Cały czas dąże do tego, żeby zbudować i wyłonić swój autorski styl. Nie chce nikogo kopiować, najwięcej satysfakcji przynoszą mi triki wymyślone od początku do końca przeze mnie.

Rozm. Żaneta Lipińska-Patalon 

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.