Autorka e-booka „Wszystko zaczyna się od marzeń” faktycznie na marzeniach nie poprzestała i 26 kwietnia br. wyruszyła z Nowego Jorku, by przemierzyć wszerz Amerykę Północną. Piękne trasy, niebywałe widoki i bardzo serdeczni napotkani ludzie na długo zapadną w pamięci i sercu odważnej podróżniczki, która przez niemal 3 miesiące łapczywie chłonęła każdy zakręt i każdy kilometr.
- Gdzieś nad Oceanem Atlantyckim dotarło do mnie, że to nie sen. I od teraz będę zdana tylko na siebie oraz na pomoc zupełnie obcych ludzi… zastanawiałam się tylko czy będą chcieli mi pomóc? - Jednak pomoc przerosła najśmielsze oczekiwania Weroniki, która uświadczyła nawet barszczu i makowca na trasie! Gościnność była jedynym stałym elementem całej podróży, w przeciwieństwie do nawierzchni oraz bardzo zmiennych warunków atmosferycznych.
Pustynne upały, nagłe ulewy, burze, przeszywający zimny wiatr, a nawet groźba opadów śniegu – tego wszystkiego można doświadczyć wiosną i latem przemieszczając się po jednym kontynencie. Weronika złapała ów wiatr „w żagle” swojego jednośladu i, po zwiedzeniu miast wschodniego wybrzeża, ruszyła pięknymi drogami m.in. Północnej Karoliny, Teksasu i Colorado w kierunku słonecznej Kalifornii, gdzie spełniła swoje kolejne marzenie zwiedzając studia filmowe w Hollywood.
- Kalifornia rozpieszczała mnie bajecznymi drogami. Po Big Sur myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy… aż tu nagle pokonałam drogę z Jenner do Mendocino (Highway 1). Otaczały mnie dziewicze plaże, kręte drogi, góry spowite mgłą… tylko ja i Bonni i ta wspaniała droga. - Zaskoczeniem dla Weroniki, szczęśliwie nie dla jej nieprzemakalnej kurtki Triumph Navigator, była także droga na północ przez mroczny i deszczowy Oregon.
Jednym z bardziej emocjonujących przystanków była krótka wizyta w Kanadzie, gdzie wśród malowniczych widoków Gór Skalistych polska podróżniczka napotkała na swojej drodze niedźwiedzia Grizzly w odległości zaledwie 2 metrów. W ulewnej Montanie udało się uniknąć bliskiego spotkania z lwem górskim, jednak nie udało się ustrzec przeziębienia. Na szczęście obłędne widoki stanu Wyoming i Yellowstone szybko wyleczyły Weronikę, by po dwóch tygodniach mogła spokojnie powrócić do Nowego Jorku, zwiedziwszy po drodze Chicago i poznawszy północne Stany USA.
- Udało się! Na liczniku Triumpha Bonneville przybyło 19 729km! Potrzebowaliśmy z Bonnim tylko kilku kilometrów, aby się zaprzyjaźnić. Manewruje się nim łatwo zarówno na parkingu, jak i w dalszej trasie... i on kocha zakręty. Dla mnie Bonneville to kwintesencja stylu, ponadczasowy motocykl mający duszę, który świetnie sprawdza się jako niezawodny towarzysz podróży. Serdecznie dziękuje wszystkim za wsparcie i już myślę o kolejnej podróży. Zwiedziłam Europę i Amerykę Północną, czas zastanowić się nad kolejnym wyzwaniem :) – podsumowała swój wyjazd Weronika Kwapisz.