Oceń ten artykuł
(10 głosów)
Zdjęcia z pyrawnego archiwum Weroniki Kwapisz Zdjęcia z pyrawnego archiwum Weroniki Kwapisz
wtorek, 18 marzec 2014 18:52

Weronika i jej (prawie) samotna wyprawa dookoła Europy

Rozmowa z 

Weroniką Kwapisz,
autorką książki "Wszystko zaczyna się od marzeń", która na Suzuki VanVan 125 odbyła podróż dookoła Europy

Twoja historia robi wrażenie. Podróż dookoła Europy motocyklem. I to o pojemności 125!
-Dla mnie w jeździe motocyklem najważniejsze są doznania, przeżycia i ten przysłowiowy wiatr we włosach. I zarówno motocykle o małej pojemności, jak mój Suzuki VanVan i te z większą mocą sprawiają, że na twarzy pojawia się uśmiech.

A wybór był bardzo świadomy. Sprzedałaś nawet swój dotychczasowy motocykl BMW f 650 GS …
-Tak, co tu dużo mówić nie miałam pieniędzy na wyprawę i jedynym rozwiązaniem było sprzedanie dotychczasowego motocykla, aby choć w minimalnym stopniu uzbierać na podróż.

Zaczynałaś jeździć, jako pasażerka swojego taty. Można powiedzieć, że wychowałaś się w duchu motocyklizmu. Czy to dzięki temu zdobyłaś szacunek i pokorę do dwóch kółek? Również niezależnie od mocy i pojemności?
- Benzynę we krwi mam po Babci (śmiech).  Ma 94 lata i nadal prowadzi warsztat motocyklowy. Motocykle to całe jej życie. Cieszę się, że choć w minimalnym stopniu razem z Tatą kontynuujemy rodzinną tradycję. Zresztą całkiem niedawno podliczyliśmy, że wspólnie na jednośladzie przejechaliśmy 100 000km. Takie podróże zbliżają, wytwarza się silna więź pomiędzy Córką i Ojcem i co tu dużo mówić motocykle łączą pokolenia.

Nie ważne czy masz 19 czy 70 lat. Jak mówi motto klubu, w którym jeździłam (Suzuki Cruiser Club): „Różni ludzi, jedna pasja”.  I to jest esencją motocyklizmu – liczy się jazda. A szacunek i pokorę trzeba mieć do każdej pasji, bo tylko tak zapewnimy sobie bezpieczeństwo.

Zapewne tata trzymał kciuki, ale kiedy mama miała złe przeczucia?
-Rodzice zawsze martwią się o swoje dzieci. W szczególności matki chciałyby zapewnić im bezpieczeństwo. Przy odległych, niskobudżetowych podróżach jesteśmy zdani sami na siebie. I faktycznie moja Mama była tego świadoma. Do tego zdawała sobie sprawę, z jakim zagrożeniem wiąże się jazda motocyklem i, że za tą pasję można zapłacić najwyższą cenę. Ale z drugiej strony chciała, aby jej córka była szczęśliwa.

Dla mnie mimo wszystko największym zaskoczeniem jest Twoja towarzyszka. Gratuluję odwagi!
-Niestety podczas takich wypraw, jak „Riding Across Europe” nie jesteśmy wstanie przewidzieć każdej sytuacji, także i takiej, że po dwóch tygodniach zostaniemy sami na szlaku.

Jaki kraj był dla Ciebie największym zaskoczeniem?
Najbardziej egzotyczna była Albania ze swoimi serpentynami, starymi Mercedesami oraz bunkrami porozrzucanymi po całym kraju. Choć największe emocje towarzyszyły mi, gdy dotarłam na Gibraltar, który był dla mnie symbolicznym punktem na trasie, bo nagle znalazłam się w najbardziej oddalonym miejscu od domu. Przylądku, z którego widać Afrykę!

Nie chcę zdradzać wszystkiego, ale zapytam jeszcze o najważniejszą przygodę wyprawy…

-Każdy dzień był dla mnie przygodą. Poznałam wielu wspaniałych ludzi. Nie chce za wiele zdradzać po prostu zapraszam do przeczytania książki. A obiecuję, że znajdziecie tam niejedną zabawną historię.

Czy motocykle odmówiły Wam posłuszeństwa?
-Suzuki VanVan spisał się na medal. Czasami radził sobie lepiej niż ja… w szczególności w albańskim słońcu, gdzie temperatura przekraczała 50C (śmiech).

Co poczułaś pierwszego dnia po powrocie? To pewnie było strasznie dziwne...nigdzie nie musiałaś jechać?
- Powrót do rzeczywistości nie był łatwy w szczególności, że musiałam z powrotem usiąść za biurkiem. Obudziłam się rano i chciałam dalej jechać, ale nic z tego, bo musiałam lecieć do pracy. Po tygodniu zaczęłam się zastanawiać czy ta całą podróż nie była przypadkiem wspaniałym snem?!

Gdybyś miała udzielić rad osobom, które zamarzą o takiej wyprawie.
- Przestańcie marzyć - zacznijcie działać! Bardzo często odkładamy nasze plany na następny dzień, miesiąc, rok.. Aż nagle budzimy się dziesięć lat później i marzenia dalej zostają marzeniami. Pomyślcie jak możecie spełnić własne marzenia, mając to, co macie, będąc tu i teraz. Idźcie za głosem serca i nie czekajcie na idealny moment, bo on nie istnieje.

Jeżeli „Wszystko zaczyna się od marzeń” to co teraz, kiedy jedno z nich jest już zrealizowane?
-
Zamierzam dalej kontynuować cykl „Riding Across” teraz marzą mi się bezkresne prerie Ameryki Północnej i Dziki Zachód. A jak wiadomo marzenia są od tego, aby je realizować. Tym razem wyruszę na klasycznym motocyklu Triumphie Bonnevillu, który jest dla mnie kwintesencją stylu. No i ten motocykl ma duszę. Czekać nas będzie nie mały dystans do przejechania, bo aż 16 000km.
Rozm. Żaneta Lipińska-Patalon

Wyprawa w liczbach:
Kilometrów – 12 000
D
ni – 48 
K
rajów – 16
L
itrów benzyny – 300 - za to pokochałam VanVana (spalanie w przedziale 2,2-2,7l/100km)

Więcej informacji o nadchodzącej wyprawie znajdziecie na stronie www.ridingacross.com oraz na Facebooku  www.facebook.com/RidingAcrossAmerica nghghg
Książkę można przeczytać na stronie: http://ridingacross.com/?page_id=550 korzystając z przeglądarek Internet Explorer, Chrome oraz Opera.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.