Oceń ten artykuł
(4 głosów)
piątek, 02 październik 2020 09:01

Kobiety na Harleye! Recenzja Low Rider S

Wielkie, ciężkie i toporne maszyny od zawsze wzbudzają respekt na drodze, a towarzysząca im otoczka legendy sprawiła, że nie ma nikogo kto by nie słyszał nazwy Harley Davidson. Nie ma co ukrywać, że Harley kojarzy się głównie (i to nie tylko mi) z niegrzecznymi brodatymi mężczyznami zza oceanu. Dla mnie zmierzenie się z tą historyczna marka nadeszło w czwartkowe słoneczne popołudnie 2 lipca kiedy to miałam okazję dosiąść model Low Rider S 114.  

Pierwsze wrażenie? O matko jakie to wielkie! Ja mam tym jechać? Stałam nieruchomo wpatrując się wzrokiem w czarnego wielkiego potwora o którym opowiadał mi przesympatyczny Adam z salonu Twin Peaks w Warszawie. Im dłużej wpatrywałam się w sylwetkę tego motocykla, w matowe wydechy, czarny wielki silnik i skórzaną jednoosobowa kanapę tym szybciej chciałam siadać i ruszać.

Po odpaleniu (system bez kluczykowy – bardzo wygodny, naciskasz starter i motocykl odpala) dźwięk, który wydobywał się z akcesoryjnych wydechów był jak najlepsza muzyka do słuchania dla fana wszelkiego rodzaju motoryzacji. Ameryka pełną gębą, suma wszystkiego co najlepsze z krainy burgera. Nie da się tego dźwięku pomylić z żadnym innym.

Siadam, ruszam jadę na wielki parking, żeby się z nim bliżej i bardziej zaprzyjaźnić. Chwile pokręciłam grzecznie kółka, parę wąskich ósemek, biegi w górę i w dół i poczułam, że mogę pozwolić sobie na więcej. Ku mojemu zaskoczeniu jego wyważenie spowodowało, że Low Rider jest lekki, zwinny i przyjemny w prowadzeniu.

Odkręcam manetkę, przyspieszenie wyrywa go do przodu niczym orła z gniazda – w końcu 155 Nm- tyle co słynna Hayabusa (Suzuki GSX 1300R) robi robotę mimo że motocykl waży ponad 300kg. Silnik większy od niejednego w samochodzie 1868cc  wibruje w bardzo przyjemny sposób na niskich obrotach a przy wyższych jest gładki niczym nogi amerykańskiej cheerleaderki.

Przejechałam nim ok 700 kilometrów w ciągu weekendu i muszę przyznać, że dźwięk i jego wibracje czuje do dziś. Melodia dla uszu i wygodna kanapa umilała czas podróży. Czarne barwy nadawały mroku i gangsterskiego szyku. Cieszy mnie to, że zrezygnowali z dużej ilości chromu- no ale o gustach się nie dyskutuje.

Dużym zaskoczeniem były dla mnie hamulce- gdzie byłam przekonana, że będzie zwalniał jak tankowiec a okazało się ze po wciśnięciu dźwigni szybko i płynnie zmniejszałam prędkość. System ABS przy moim spokojnym stylu jazdy nie załączył się ani razu. Pozycja dla mnie nowa- może nie do końca wygodna w mieście ale na trasie sprawdza się niesamowicie i zachęca do spokojnego nawijania kilometrów.

Przy prędkościach pow. 140km/h napór wiatru wprowadzał lekki dyskomfort, ale wiadomo to “golas” z malutka owiewka, więc w sumie i tak jest dobrze.

Klasyczne rozmieszczenie przycisków kierunkowskazów HD po obu stronach kierownicy sprawia, że o ile lewa strona bez problemów tak z prawym (szczególnie na rondach) włączenie i wyłączenie spowodowało lekkie odkręcenie manetki. W oczy i w ręce rzucają się grube manetki kierownicy, czy za grube dla kobiecych rąk? Nieee kwestia przyzwyczajenia.

Spalanie 5,5-6,0l/100km- w zależności od stylu jazdy. Nie mam kryminalnej przeszłości, długiej brody ani nawet wielkiego brzucha, a mimo to wsiadłam i zsiąść nie chciałam! Dla mnie to idealnie skrojona i dopasowana; klasycznie seksowna 300kg mała czarna, którą chciałabym mieć w swoim garażu.

Ewelina Wojciechowska

 

 

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.