Pojazdy „naszpikowane” są elektroniką, która pozwala kierowcom na sprawne komunikowanie się ze światem np. w razie usterki. – Dla jednego z naszych klientów z branży motoryzacyjnej stworzyliśmy wspólny dla wszystkich samochodów kod błędów. Umożliwia on użytkownikowi auta, w momencie awarii pojazdu, rejestrację i przekazanie błędu do wybranego serwisu za pomocą urządzenia mobilnego, np. iPhone’a. Aplikacja pozwala także na odnalezienie przypuszczalnego źródła problemu za pomocą graficznej nawigacji - Piotr Poprawski, dyrektor Capgemini Software Solutions Center, specjalizującego się w rozwoju oprogramowania i świadczeniu zaawansowanych usług informatycznych m.in. dla renomowanych marek z sektora motoryzacyjnego.
Obecnie niektóre pojazdy korzystają już np. z rozwiązań stosowanych w samolotach, które pozwalają na włączenie ograniczonego w funkcjach „automatycznego pilota”. Kierowca ustala jedynie prędkość, a samochód sam zwalnia na zakrętach, czy mostach. Pojazdy ciężarowe wyposażane są w systemy pozwalające zachować bezpieczny dystans od innych użytkowników dróg, ostrzegające o opuszczeniu pasa ruchu i wspomagające jego zmianę, czy nawet układ monitorowania reakcji kierowcy DAS (ang. Driver Alert Support). Automatyzacja pozwala na redukcję zaangażowania kierowcy w proces prowadzenia pojazdu do takiego stopnia, że można uznać to już za oddanie maszynom sterów. Dla przykładu, w Japonii przeprowadzono test, w którym cztery pojazdy ciężarowe jechały w jednej linii (oddalone od siebie o 15 metrów) – tylko pierwszy z nich miał kierownicę. Pozostałymi sterował komputer. Dzięki zmniejszonemu oporowi powietrza pojazdy zużyły o 15% mniej paliwa.
Najwięksi producenci samochodów idą o krok dalej i od kilku lat prezentują już prototypu pojazdów, które nie potrzebują kierowcy. Firmy motoryzacyjne, takie jak Audi, Mercedes-Benz, Nissan, BMW, Toyota czy Tesla pokazują w testach przeprowadzanych m.in. w Niemczech, Japonii i Stanach Zjednoczonych auta tego typu najnowszej generacji. Maszyny nie wymagają ingerencji człowieka, by jechać wyznaczonym torem, zmieniać prędkość i omijać przeszkody. Samosterowalne pojazdy są wyposażone m.in. radary, kamery i sensory odbierające sygnały z otoczenia oraz inteligentne systemy pozwalające na komunikowanie się pojazdów ze sobą (ang. V2V, Vehicle-to-Vehicle communication) i odbieranie danych z satelity za pomocą GPS-u, by wyznaczać trasę. Być może kiedyś samosterujące pojazdy będą otrzymywać sygnały także z nadajników w telefonach pieszych (ang. V2P, Vehicle-to-Pedestrian communication). Pozwoli to na ograniczenie liczby wypadków z ich udziałem. Pojazdy przyszłości będą mogły też komunikować się z infrastrukturą transportową (ang. V2I, Vehicle-to-Infrastructure communication) i otrzymywać informacje np. na temat oblodzenia dróg, czy korkach, by dopasować styl jazdy do warunków.
Coraz bliżej samochodowej autonomii?
Jak zapowiadają producenci, pierwsze samosterowalne samochody zostaną wprowadzone na drogi już w 2016 (Tesla) lub 2017 r. (Google). Inne firmy podają 2020 r. jako realną datę debiutu tego typu rozwiązań na rynku. Nad ich wdrożeniem zastanawia się wiele krajów. Dla przykładu, w Wielkiej Brytanii Policja już rozważa wykorzystanie mechanizmów sterujących samochodami do zatrzymywania poruszających się nimi przestępców.- Technologia umożliwiająca zdalne unieruchamianie pojazdów jest już wykorzystywana m.in. przez firmy świadczące usługi monitorowania GPS. W przypadku, gdy otrzymujemy informację od klienta, że jego samochód został skradziony, możemy za pomocą naszego systemu uniemożliwić złodziejowi ponowne uruchomienie pojazdu, gdy zostanie zatrzymany np. na parkingu, czy podczas tankowania. Pozwala to na sprawniejsze i szybsze odzyskiwanie aut odebranych właścicielom – mówi Kamil Jakacki, dyrektor sprzedaży na Polskę oraz Europę Środkowo-Wschodnią, Cartrack Polska.
Również Unia Europejska coraz częściej podejmuje temat pojazdów, które w minimalnym stopniu potrzebują ingerencji człowieka w proces kierowania. 1 listopada 2015 r. wejdzie w życie dyrektywa regulująca kwestie prawne związane z wprowadzeniem automatycznych przewozów ładunkowych. Zgodnie z nią pojazdy o ładowności ponad 3,5 ton będą musiały być wyposażone w zaawansowane systemu hamowania awaryjnego (ang. AEBS, Advanced Emergency Braking Systems) oraz systemy ostrzegania przed niezamierzoną zmianą pasa ruchu (ang. LDWS, Lane Departure Warning System). Oba rozwiązania stanowią integralny element zaawansowanych systemów wsparcia kierowcy (z ang. ADAS, Advanced Driving Assistance Systems). Zastosowanie tych narzędzi będzie prowadziło do zmniejszenia roli kierowcy.
Samochód bez kierowcy niemile widziany
Mimo iż np. niektóre stany USA (Kalifornia, Newada, Michigan i Floryda) wprowadziły już regulacje umożliwiające pojazdom bez kierowców poruszać się po swoich drogach, to władze większości krajów odnoszą się do tej technologii bardzo sceptycznie. Jedna z podstawowych wątpliwości dotyczy tego, kto będzie ponosił odpowiedzialność za spowodowany przez tego typu pojazd wypadek – producent, właściciel, czy też może zarządca drogi, który np. nie odśnieży jej na czas? O ile bowiem tego typu samochody doskonale radzą sobie na testach w sprzyjających warunkach pogodowych, o tyle pozostaje wątpliwość, czy zjawiska pogodowe takie jak np. burza czy mgła nie utrudnią pracy sensorów oraz odbiorników i nie spowodują przerwania pracy systemu. Samosterowalnym pojazdem być może trudno będzie poruszać się np. w górzystym terenie lub w krajach, w których nie występuje odpowiednio przystosowana infrastruktura.
Wątpliwości budzi także zagadnienie ochrony danych przetwarzanych przez zaawansowane systemy kierujące pojazdami. Należy przyjąć, że istnieje możliwość „włamania” się do komputera pokładowego samochodu przez hackerów i kradzież ważnych informacji. Tego typu dane mogą być wykorzystane np. by śledzić kierowcę lub poznać jego nawyki konsumenckie – gdzie i kiedy jeździ na zakupy, do restauracji itp.
Odrębną kwestię stanowią tu także prawa do własności. Może się bowiem okazać, że kierowcy będą w przyszłości jedynie wypożyczać samosterowalne samochody lub podróżować nimi tak, jak dziś korzystają z usług taxi. Być może będą płacić za wykorzystanie aut lub podłączanie się do systemu zdalnie nimi kierującego w systemie abonamentowym. W tym przypadku zmieni się cały rynek motoryzacyjny, ponieważ zmniejszy się potrzeba konsumentów do posiadania prywatnych samochodów.
Można założyć, że istnieją dwie drogi prowadzące do automatyzacji pojazdów. Jedna zakłada, że zajdą rewolucyjne zmiany prawne, technologiczne i mentalne, które spowodują masowe upowszechnienie się samosterowalnych pojazdów. Drugą opcją jest to, że bariery okażą się zbyt duże, by wprowadzić autonomiczne auta na rynek. Producenci i dostawcy rozwiązań dla samochodów będę pracować nad ulepszaniem systemów wspomagających kierowcę. Mając na uwadze fakt, że zaawansowane rozwiązania IT dla pojazdów stają się coraz powszechniejsze, a co za tym idzie tańsze, można z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, że jeszcze w tej połowie XXI w. będzie można spotkać na drogach samosterowalne samochody.