Oceń ten artykuł
(3 głosów)
piątek, 15 maj 2015 20:33

Marzena Marciniak, Łódź

Marzena Marciniak, Łódź
Jeździ Hondą CBR 600 F2

Jak zaczęła się Twoja historia na dwóch kółkach?
-Zawsze bardzo bałam się motocykli, zwłaszcza sportowych a jednocześnie fascynowało mnie jak gdzieś na ulicy słyszałam wycie silnika i widziałam przejezdzające maszyny. Wtedy zawsze sobie myślałam - też bym tak chciała umieć jeździć. Niestety, rodzina, jedno małe dziecko, potem drugie, trzecie i kolejne. Trochę się zapuściłam. Zajęta domem i wychowywaniem dzieci zupełnie nie miałam czasu na swoje pasje. Do pewnego momentu. Kiedy najmłodsza córka skończyła pół roku okazało się, że mój kochany mąż znalazł sobie bardzo bliską"koleżankę", która zawsze miała dla niego czas. Wtedy jak się o tym dowiedziałam coś we mnie pękło - załamałam się zupełnie i zostały mi tylko dwa wyjścia albo się załamać albo zrobić coś tylko dla siebie, co by mnie dowartościowało. Zapisałam się na kurs kat.A. Zaczęłam też dużo ćwiczyć i chodzić na siłownię żeby poradzić sobie z ważącym 200 kg motocyklem. To było lepsze niż terapia u psychologa. Relax, adrenalina, nowe znajomości i ten podziw w oczach wielu meżczyzn, kiedy gdzieś jadę swoim moto, a u niektórych nawet zazdrość. Dowartościowałam się bardzo. Uwierzyłam w siebie. Mąż oczywiście wszystkiego się wyparł i zrobił się bardzo o mnie zazdrosny. Wybaczyłam mu właściwie gdyby nie jego wyskok nigdy bym się nie zdobyła na zrealizowanie swoich marzeń.

Twoja największa motocyklowa przygoda.
-Chyba takiej jeszcze nie przeżyłam, natomiast liczę na nią już niedługo, bo wybieram się na Black Ladies Night do Grodźca i będzie to moja pierwsza tak długa, bo 300 km wyprawa.
 
Co daje Ci ta pasja?
-Przede wszystkim czuję się dowartościowana i szcześliwa. Umiem i mogę zrobić coś co nie każdy potrafi. To mnie w jakiś sposób uszczęśliwia. To moja odskocznia od codziennych obowiazkow, rutyny. Ja jestem szczęśliwa i zadowolona i moja rodzina też na tym korzysta mając szczęśliwą i uśmiechnięta mamę i żonę, a nie starą wiecznie niezadowoloną i zmęczoną kobiete. Poza tym okazało się, że znalazłam czas dla siebie. Pasja daje też dobrze po kieszeni, hihihi...

Jak na nią reagują Twoi bliscy i znajomi?
-Moja mama dowiedziała się o tym, że mam motocykl dopiero po roku od zrobienia prawka. Nie jest osobą zmotoryzowaną więc tak naprawdę tego nie do końca rozumie. Teściowa - teraz już to przyjeła do wiadomości, że jeżdżę, poczatki były trudne, gdyż mąż też jeździ i wszędzie widziała tylko jak lądujemy pod jakimś wymuszajacym pierwszeństwo samochodem. Teraz sama mi się przygląda i nawet się o różne rzeczy podpytuje, ma zamiar kupić sobie skuter. Znajomi - jedni z niedowierzeniem, inni  z zazdrością, jeszcze inni cieszą się że mam pasje i ją realizuję i podziwiają mnie za to. Najbardziej zazdroszczą inni motocykliści - mężczyźni mojemu mężowi, że podzielam jego pasję, że razem latamy na zloty, bo ich żony nawet jako plecaki nie chcą jeździć.

Gdybyś miała nieograniczony bon na paliwo i portfel pełen kasy, nie zastanawiając się wsiadłabyś na motocykl i pojechała… 
-Tail of the Dragon - 318 zakretów na odcinku 17 km w pólnocnej Karolinie w USA. Fascynuje i przeraża jednocześnie.

Jedna impreza motocyklowa, która jest najbliższa Twojemu sercu i polecisz wszystkim
-Motopiknik motomamusie

Kilka słów do dziewczyn, które zastanawiają się nad tym by wsiąść na motocykl, ale się wahają
-Życie jest za krótkie by stać w miejscu i patrzec jak szybko przemija. Lepiej spróbować i żałować niż załoważ, że się nie spróbowało. Ja też słyszałam od bliskich osób, że się nie nadaję, że się zabiję, że mam już 37 lat, że mam 4 dzieci i po co mi to wszystko... Jedni lubią grać w piłkę, inni lubią łowić ryby, ja kocham motocykle. I nie skłamię, że od razu jest fajnie i łatwo. Nie do końca jest łatwo. Motocykle są ciężkie, są prawie dla wszystkich kobiet za wysokie. Trzeba nauczyć się nad nimi panować, manewrować i jeszcze dobrze na nich wyglądać. Ale jakie jest cudowne uczucie jak pokonuje się własne lęki i słabości i w końcu po wielu trudach i wyrzeczeniach odbiera się wymarzoną kat.A, kupuje się swoje pierwsze moto, kombinezon, zakłada się kask i jedzie przed siebie. Tego nie da się z niczym porównać. Trzeba spełniać swoje marzenia dla nas samych.

Pozdrowienia dla Przemka z Delty, który nauczył mnie pierwszych kroków na moto. Dla mojego męża bez którego to wszystko by się nie zaczęło i dla dziewczyn - Gosi, Anity, Ali - za otuchę i wiarę w kobiety.

Oprac. Lena Opala

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.