Jak zaczęła się Twoja historia na dwóch kółkach?
-W sumie to nie wiem skąd mi się wzięła ta pasja do motocykli. U mnie w rodzinie nikt nie jeździł na motocyklu. A ja od kiedy pamiętam, słysząc dźwięk jadącego motocykla, automatycznie odwracałam głowę, żeby popodziwiać sprzęty.
Zawsze marzyło mi się, żeby się przejechać ale nikogo nie znałam i nigdy mi się to nie udało. Kiedy poszłam na studia postanowiłam, że spełnię swoje marzenie i w tajemnicy przed rodzicami zapisałam się na prawo jazdy. Zaczęłam również pracę w restauracji, aby nazbierać kasę na swój motocykl. Pierwszym moim sprzętem było Suzuki RF600, następnie Kawasaki ZX-6R 636. Wtedy też poznałam mojego ukochanego, który oczywiście też jest motocyklistą J. Wspólnie zadecydowaliśmy, że sprzedajemy swoje sprzęty i kupimy jeden. Utrzymanie dwóch motocykli jest dość kosztowne, a i tak najczęściej jeździliśmy na jednym, aby zaoszczędzić paliwa. Nasz wybór padł na Suzuki GSXR1000 K4. To zacny motocykl i jeździlibyśmy nim dalej gdyby nie fakt , że zakochaliśmy się w nowej Yamasze MT-09. Dobry rok odkładaliśmy pieniądze, a po sprzedaniu poprzedniego jednośladu nareszcie mieliśmy odpowiedni budżet aby zrealizować zakup nowej maszyny. Na początku tego sezonu staliśmy się posiadaczami ślicznego MT-eka, który trafił do nas prosto z salonu z zerowym przebiegiem. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni – mi jeździ się nim łatwiej, pozycja za kierownicą jest przyjemniejsza, ukochany ma frajdę z ganiania na kole, a Akrap robi robotę J. Teraz zarówno ja, jak i mój chłopak czekamy tylko na piękną pogodę, żeby choć na chwilę wyskoczyć razem po pracy na moto. Już nie mówię o tym, że każde z nas do pracy chce dojeżdżać motocyklem przez co czasem się sprzeczamy, jednak ja ruszam wcześniej więc „stary” nie ma nic do gadania… chyba, że mam lepszy humor i dam mu pośmigać. Yamahą nawet do pracy przyjeżdża się z bananem na twarzy.
Twoja największa motocyklowa przygoda.
-Pierwsza moja myśl podążyła do pierwszego wyjazdu na Ring Niemna – to taki tor wyścigowy na Litwie. Wtedy jeszcze nie był to tak zorganizowany event jak dziś. Jechaliśmy na motocyklach w zupełnie nieznane strony, wczesną wiosną, pogoda nie była zachwycająca. Zarezerwowaliśmy nocleg w tanim Hostelu, jak się później okazało w dość nieciekawej okolicy. Na najbliższym parkingu strzeżonym, gdzie chcieliśmy pozostawić motocykle na noc, nie przyjęli nas twierdząc, że amatorzy cudzej własności zabiorą te motocykle razem z budką strażnika i nim samym. Dzięki temu motocykle stały pod wejściem do noclegowni, a my mieliśmy nieprzespaną noc przez pilnowanie motocykli na zmiany do samego rana. Było wesoło, pokoje 10 osobowe, łóżka piętrowe, zbiorcza łazienka i wspólna kuchnia. Miało to swój klimat, a że trochę nas było i ekipa MotoBracia to fajna zgrana paczka to niczego nam nie brakowało. Pierwszy wjazd na tor był emocjonujący i fajny, z drugiej zaś strony dość przerażający, bo jazda po torze jest bardziej wymagająca niż jazda po ulicy. Po południu ruszyliśmy w stronę domu, wszyscy wykończeni po torowanku, a tu jeszcze 300 km do domu. Na dodatek to co mówią o Suwałkach okazało się prawdą. Temperatura spadła niemal do zera, a my nie byliśmy przygotowani do takich temperatur. Na stacji benzynowej ratowaliśmy się czym się dało np. ciepłą herbatką i wykupiliśmy chyba wszystkie ochronne rękawice ze stacji. Ostatecznie wróciliśmy zadowoleni, a patrząc dziś wstecz była to jedna z najfajniejszych przygód, które pozostały mi w pamięci.
Co daje Ci ta pasja?
-Co mi daje…. Hmmmm. Daje mi mega przyjemność, wolność i zapomnienie. Gdy wsiadam na motocykl to jestem tylko ja i droga przede mną. Nie ma żadnych zmartwień i niepotrzebnych myśli. Natomiast gdy wracam do domku po przejażdżce to na twarzy jest uśmiech, zadowolenie i jestem naładowana pozytywną energią.
Jak na nią reagują Twoi bliscy i znajomi?
-Tak jak wcześniej napisałam, na prawko zapisałam się w tajemnicy przed rodzicami, bo wiedziałam, że nie zaakceptują z uśmiechem na twarzy tego faktu. Ale nie było tak źle, dopóki nie zajechałam swoim plastikiem pod dom im się pokazać. Tak więc musiałam się nasłuchać, że zwariowałam, że gdzie ja taka drobna dam radę itp. Dopiero z czasem się przyzwyczaili i teraz są dumni i mnie wspierają.
Gdybyś miała nieograniczony bon na paliwo i portfel pełen kasy, nie zastanawiając się wsiadłabyś na motocykl i pojechała…
-Fajnie by było Zapewne kupilibyśmy drugą Yamahę MT-09 i ruszylibyśmy razem w świat. Zrealizowalibyśmy nasze jeszcze niespełnione marzenie o wyjeździe w Alpy na motocyklach. Ehhh rozmarzyłam się...
Jedna impreza motocyklowa, która jest najbliższa Twojemu sercu i polecisz wszystkim
- Jak dla mnie najlepsza impreza motocyklowa to wyjazd na treningi na torze z MotoBraćmi na Litwę. Po pierwsze doskonalenie jazdy, po drugie mega ekipa, miła rodzinna atmosfera, po trzecie wieczorne rozmowy motocyklistów przy grillowanku to niezapomniane chwile. Gorąco polecam.
Kilka słów do dziewczyn, które zastanawiają się nad tym by wsiąść na motocykl, ale się wahają
- Nie ma się nad czym zastanawiać…. Robić prawko i ogień
Lewa w górę!
Oprac. Lena Opala