Jak zaczęła się Twoja historia na dwóch kółkach?
-Od dawna podobały mi się motocykle, podziwiałam motocyklistów i trochę im zazdrościłam i oczywiście marzyłam o tym, żeby spróbować jazdy na dwóch kółkach, ale jakoś nie było ku temu okazji. Wreszcie przy trzydziestych - któryś urodzinach stwierdziłam, że jeśli teraz nie spróbuję, to pewnie nigdy się za to nie zabiorę i moje marzenie się nie spełni. Jakby mi się nie spodobało, to przecież zawsze mogłam zrezygnować. Na kursie pierwszy raz w życiu usiadłam na motocyklu, a po pierwszej jeździe po placu pomyślałam, że to chyba jednak nie dla mnie. Na szczęście, głównie dzięki temu, że udało mi się wybrać szkołę, w której uczyli instruktorzy z motocyklową pasją, dużym doświadczeniem i umiejętnościami oraz sporymi pokładami cierpliwości, nie zrezygnowałam. Zamiast tego zaraziłam się "motocyklizmem" na całego.:-)
Twoja największa motocyklowa przygoda.
-Zeszłoroczny wyjazd do Rumunii z krótkim pobytem na Węgrzech i przejechanie Transalpiny - piękna trasa, cudne widoki. Naprawdę polecam każdemu. Pogoda dopisała, hondzinek się spisał na medal, a mi udało się osiągnąć podwójny sukces - po pierwsze spakować rzeczy na cały tydzień w jeden niewielki kufer i mały tankbag, a po drugie przejechać całą trasę z jedną tylko małą i niegroźną wywrotką oraz bez żadnego mandatu. Mam nadzieję, że w tym roku znów uda mi się odwiedzić Rumunię i oprócz Transalpiny przejechać także Transfogaraską.
Co daje Ci ta pasja?
-Daje radość i uśmiech, pozytywną energię, odstresowuje, pozwala uwierzyć w siebie. Dzięki niej poznałam wielu niesamowitych, pozytywnie zakręconych ludzi i nawiązałam nowe przyjaźnie.
Jak na nią reagują Twoi bliscy i znajomi?
-Na początku prawie wszyscy byli zaskoczeni. Potem niektórzy ostrzegali mnie, że jazda na motocyklu jest niebezpieczna i podsyłali mi artykuły z gazet i statystyki dotyczące wypadków motocyklowych. A potem wszyscy się przyzwyczaili i teraz podchodzą do tego bardzo pozytywnie.
Gdybyś miała nieograniczony bon na paliwo i portfel pełen kasy, nie zastanawiając się wsiadłabyś na motocykl i pojechała... -Najpierw przetransportowałabym motocykl do Ameryki Północnej, a potem spędziłabym kilka miesięcy zwiedzając wzdłuż i wszerz USA i Kanadę. To jest plan numer 1. Plan nr 2 to odwiedzenie po kolei wszystkich torów w Europie. A biorąc pod uwagę to, że bon na paliwo byłby nieograniczony, zabrałabym ze sobą wszystkich chętnych znajomych.
Jedna impreza motocyklowa, która jest najbliższa Twojemu sercu i polecisz wszystkim
-Och, raczej unikam dużych imprez motocyklowych, więc trudno mi coś polecić. Wolę kameralne klimaty typu wypad w kilka osób w Bieszczady,czy mały zlot forumowy.
Kilka słów do dziewczyn, które zastanawiają się nad tym by wsiąść na motocykl, ale się wahają
"Just Do It!"
Pozdrawiam wszystkich, u których widok motocykla wywołuje uśmiech na twarzy!
Oprac. Lena Opala