Oceń ten artykuł
(4 głosów)
fot. nadesłane fot. nadesłane
piątek, 03 lipiec 2015 07:49

Maja Staniszewska, Wrocław

Maja Staniszewska, Wrocław
Jeździ Suzuki GSX-R SRAD

Jak zaczęła się Twoja historia na dwóch kółkach?
-
Bardzo niewinnie. Nigdy nie interesowały mnie motocykle, wręcz unikałam ich, a na ulicy nigdy nie wzdychałam za rycerzami na lśniących rumakach gnającymi przed siebie na złamanie karku. Zaczęło się od tego, że na wakacjach w Andaluzji poruszałam się samochodem i potwornie zazdrościłam kierowcom skuterów, że bez problemu mogą się wcisnąć w strasznie wąskie uliczki miast południowej Hiszpanii oraz bezproblemowo znajdują miejsca parkingowe w wiecznie zastawionych centrach tych urokliwych miasteczek. Poszłam więc na kurs, aby... móc jeździć skuterem. Jednak od pierwszej jazdy szkoleniowej wkręciłam się na całego, pokochałam dwa kółka tak po prostu i już wiedziałam, że nie skończy się na sporadycznej jeździe na wakacjach.

Twoja największa motocyklowa przygoda.
-
Nie jestem typem podróżniczki, od drugiego roku wkręciłam się w jazdę sportową – mam do tego specjalnie przygotowane dwa motocykle: torowego Suzuki Gsxr 600 oraz gymkhanowego SRAD-a. Dlatego największą moją przygodą i przełomem w dalszym rozwoju pasji motocyklowej była chyba pierwsza wizyta na torze. Co prawda był to mały tor kartingowy pod Zieloną Górą, ale już wtedy zrozumiałam, że uwielbiam przekraczać kolejne limity, a poza drogą jest to po prostu bezpieczniejsze. Na tor pojechałam zupełnie sama i początkowo inni uczestnicy dublowali mnie co okrążenie, ale dzięki wielu radom od nowo poznanych kolegów już po godzinie przestałam być taką zawalidrogą.

Co daje Ci ta pasja?
-
Adrenalinę i możliwość wyszalenia się. Jestem bardzo energiczną i żywą osobą, nie cierpię stagnacji i chcę ciągle iść do przodu, zmieniać coś, nawet jeśli jest już dobrze. Dzięki motocyklom dostałam świetne pole do rozwoju, coś dla mnie zupełnie nowego, więc mam rewelacyjne warunki, żeby próbować być coraz lepszą. Tak jak mówiłam, trenuję jazdę torową, byłam już na Torze Poznań i SlovakiaRingu, ścigam się też w gymkhanie motocyklowej, czyli jeździe sprawnościowej. Dzięki tym pasjom poznałam mnóstwo niesamowitych osób z całej Polski, z którymi teraz łączy mnie wspólna pasja i naprawdę uwielbiam spotykać się z nimi. Dostałam taką dużą sportową rodzinę.

Jak na nią reagują Twoi bliscy i znajomi?
-
Początkowo byli bardzo przeciwni, ale wynikało to jedynie z ich ogromnej obawy o moje zdrowie i życie. Motocykliści nie mają dobrej opinii w naszym kraju, a wypadek motocyklowy dla laika kojarzy się od razu ze śmiercią. Moja niemotocyklowa rodzina nie myślała inaczej. To ja im ciągle uświadamiałam, że tragiczne wypadki to głównie efekt przeceniania swoich umiejętności na drogach publicznych. Starałam się zawsze zrobić wszystko, żeby nie musieli się o mnie martwić, dlatego zaczęłam trenować. Przełomem w ich myśleniu był chyba moment, kiedy obejrzeli moje wyczyny na torze, bo skoro przy 150km/h kładę się do ziemi i przejeżdżam zakręt, to chyba w trasie jadąc 90-tką poradzę sobie bez problemów [śmiech].

Gdybyś miała nieograniczony bon na paliwo i portfel pełen kasy, nie zastanawiając się wsiadłabyś na motocykl i pojechała...
-
Pierwsza myśl to oczywiście, że zamieszkałabym na torze wyścigowym. Ale po chwili zastanowienia, myślę, że gdybym faktycznie nie musiała się zupełnie martwić o fundusze, to ruszyłabym motocyklem w podróż, początkowo po Europie, potem może także gdzieś dalej. Uwielbiam zwiedzać nowe miejsca, poznawać ludzi i ich kulturę. Oczywiście będąc blisko jakiegoś toru wyścigowego zatrzymywałabym się tam na parę dni, aby potem nie szaleć tak bardzo na ulicy.

Jedna impreza motocyklowa, która jest najbliższa Twojemu sercu i polecisz wszystkim
-
Musi być jedna? To chyba GymkhanaGP – to tam poznałam najwięcej niesamowitych motocyklistów z całej Polski, z którymi utrzymuję stały kontakt i spotykamy się nie tylko na zawodach gymkhany, ale też np. w trakcie wyjazdów na tor. A do tego dzięki gymkhanie niesamowicie poprawiłam swoje umiejętności. Naprawdę polecam wszystkim!

Kilka słów do dziewczyn, które zastanawiają się nad tym by wsiąść na motocykl, ale się wahają.
-
Marzenia są po to, żeby je spełniać, a nie tylko mieć! Do dzieła.

Pozdrawiam wszystkich i zapraszam serdecznie na mojego bloga babanamotorze.pl
Oprac. ŻanLip

Media

{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=Pstc_ec7g5Q{/youtube}

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.