Oceń ten artykuł
(2 głosów)
poniedziałek, 22 kwiecień 2019 17:33

Magda Giełżecka, Warszawa

Na pytania odpowiada: Magda Giełżecka, Warszawa
Motocykl: Kawasaki Ninja 250R -> Hondą CBR 600F PC41

Jak zaczęła się Twoja historia na dwóch kółkach?

-Moja motocyklowa przygoda zaczęła się gdy mój chłopak kupił sobie Aprille. Miałam wtedy mieszane uczucia co do tego. Trochę byłam przerażona i trochę zaciekawiona tą maszyną. Wsiadłam na nią i próbowałam ruszać, ale moje pojęcie o tym nie ułatwiało mi tego. Koniec końców, okazało się że Aprilka tak szybko jak została kupiona tak szybko została sprzedana. Później chłopak zakupił większy skuter to była chyba Honda 125 cm3. W planach mieliśmy jakieś niedalekie podróże w obrębie Warszawy. Zakupiłam kask rękawiczki i kurtkę tekstylną. Gdy naprawdę zaczęliśmy jeździć skuterem, byłam rozczarowana trochę z bierności funkcji plecaka, jaką pełniłam. W niedługim czasie postanowiłam zapisać się na kurs kat. A, by zacząć jeździć sama. Fakt można jeździć i bez prawka na kat.B pojemnością 125cm3 ale ja nie jestem jedną z tych osób co się lubią rozdrabniać. Oczywiście skutery mało mnie interesowały, za mało się działo podczas jazdy z rękoma na kierownicy i nogi zbyt biernie spoczywały w tym zagłębieniu. Mało tego sama konstrukcja takiego skutera nie zachwycała mnie zupełnie. Jak już zaczęły mi się podobać motocykle, to te sportowe wyżyłowane silniki i ryczące wydechy. Jak o tym teraz pomyśle to aż mam ciarki. W związku iż skuter był w tamtym czasie ogólnodostępny dla mnie, robiłam jakieś jedno osobowe przejażdżki, skończyło się to pierwszą glebą też. Hamowanie na żwiro-piachu nie polecam. Obdarłam sobie w tedy lewą nogę przy kostce. Leczyłam tą kontuzję ładnych kilka miesięcy, postanowiłam kupić długie buty motocyklowe. Jak się nie wywrócić to się nie nauczysz takie przysłowie słyszałam – i mogę powiedzieć że się sprawdza. Zawsze w siodle motocykla zawsze czułam się pewniej niż na skuterze. Po skończonym kursie i zdanym egzaminie, przyszedł czas na rozglądanie się za motocyklem. W głowie miałam mnóstwo pomysłów na swojego pierwszego rumaka. Chciałam kupić oczywiście sportowy motocykl o pojemności 600cm3. No ale głos rozsądku mojego chłopaka i znajomych wzięły górę, po długich rozmowach i tłumaczeniach że na pierwszy motocykl po egzaminie to nie jest dobry pomysł. I tak jak na to patrzę to dobrze się stało że dałam się przekonać, mój brak doświadczenia prędzej czy później na takim sprzęcie zostałby zweryfikowany. Kupiliśmy w końcu małą Kawasaki Ninje 250r na której uczyłam się ruchu w mieście i po za miastem. Ogólnie rzecz biorąc na małej Ninji zrobiłam ponad 8 000 km.

Twoja największa motocyklowa przygoda.

-Największa motocyklowa przygoda jaką przeżyłam, to podróż na mazury. Normalni ludzie samochodem robią po prostu kurs z punktu A do punktu B. Motocyklem się tak nie jeździ, kręcisz się, zwiedzasz, zatrzymujesz, znowu gdzieś pędzisz. Generalnie droga Warszawa – Mazury zajęła nam jakieś 500 km w jedną stronę. Wszystkie te krajobrazy które zobaczyłam, tego się nie da opisać. Lasy, kręte drogi, jeziora. Coś pięknego.

Co daje Ci ta pasja?

-Jazda motocyklem daje mi spokój, odskocznie od codziennego życia, poczucie niezależności od wszystkiego. Czuje się jak nowo narodzona. Ten moment kiedy zsiadasz z motocykla po długiej trasie i jesteś umęczona ale czujesz jak endorfiny aż Cię rozrywają i nie wiem czym to jest spowodowane – uśmiech sam się pokazuje na mej buzi. Nie da się tego tak po prostu opisać, to trzeba przeżyć.

Jak na nią reagują Twoi bliscy i znajomi?

-Co początkowo myśleli moi znajomi i rodzina na temat motocykli i mojego pomysłu zostanie motocyklistką. Mama na początku mówiła „od razu trumnę sobie kup” chyba musiała mieć trochę czasu by się z tym oswoić. Po kursie i egzaminie stwierdziła że i tu cytuje :. „Ty to zawsze byłaś pizdzielec, jak nie na regał za dzieciaka nie weszłaś to po dachach latałaś. Kawał ciorta z ciebie” Co myślą znajomi - większość moich znajomych jeździ motocyklami, więc co mogą myśleć, ciężko powiedzieć – im nas więcej tym lepiej, to chyba dobre określenie.

Gdybyś miała nieograniczony bon na paliwo i portfel pełen kasy, nie zastanawiając się wsiadłabyś na motocykl i pojechała.

-Gdzieś z tyłu głowy mam podróż motocyklową dokoła Świta, jeśli teraz miałabym zdecydować gdzie jadę z nieograniczonym bonem paliwowym oraz nieograniczoną gotówką w portfelu, to chyba była by to podróż przed siebie z moją motocyklową paczką po Świecie. Tyle miejsc do zobaczenia, tyle dróg do przejechania.

Jedna impreza motocyklowa, która jest najbliższa Twojemu sercu i polecisz wszystkim.

-Najbliższa impreza motocyklowa mojemu sercu to chyba uliczne wyścigi motocyklowe organizowane w Czechach i na Island od Man TT. Ten moment kiedy zawodnicy mijają się z prędkością ponad 250 km/h i ten dźwięk. Wielki szacunek za odwagę, pokłony za umiejętności. Sama chciałabym pojechać i zobaczyć to na własne oczy. Wtedy chyba bym oszalała z radości.

Kilka słów do dziewczyn, które zastanawiają się nad tym by wsiąść na motocykl, ale się wahają.

-Co mogę powiedzieć do dziewczyn które jeszcze się zastanawiają nad tym czy wsiąść czy nie wsiąść na motocykl. Jeśli jesteście ciekawskie spróbujcie! Jeśli się wam spodoba i poczujecie do tego zacięcie to znaczy, że to coś dla Was. Tylko uwaga, jazda motocyklem uzależnia.

Oprac. Aleksandra Kotowska

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.