Oceń ten artykuł
(5 głosów)
czwartek, 29 październik 2020 20:08

Takie cudo zmalowała! Poznajcie Anię, która jak nie jeździ to maluje!

Pamiętacie kask, który dostałyśmy z okazji X Campu Speed Ladies? Dziś przedstawiamy Wam jego autorkę. To dzieło zmalowała Ania! I chociaż na co dzień wykonuje zupełnie inny zawód, aerografu odkładać nie zamierza!

Wiem, że to Twój początek przygody z malowaniem kasków skąd ten pomysł? Jak zabrałaś się za to?
 -Już od małego chwytałam ołówek do ręki. Rysowałam wszystko co widziałam i co mi się spodobało. Próbowałam mnóstwa różnych technik i podłoży. Kręciły mnie nowe doświadczenia. Na moje studia również obowiązywał egzamin z rysunku, do którego przygotowałam się na specjalnych kursach. Później, gdzieś tak na początku studiów  zaczęłam malować ściany, najpierw Smerfy córce koleżanki, potem coś dzieciakom kolejnej.  Z czasem zebrałam spory dorobek grafik nie tylko w domach prywatnych, ale również w restauracjach, klubach, salach zabaw, przedszkolach, szkołach,  biurach, a nawet w warsztatach samochodowych. Kiedy sama zaczęłam jeździć  motocyklem wymarzyłam sobie, że kiedyś będę malować też kaski i motocykle. I przede wszystkim pomaluję ten mój wymarzony sprzęt tak, żeby był jedyny w swoim rodzaju. Jak się nawiasem okazuje – szewc w dziurawych butach chodzi. Do wystartowania brakowało mi jednak warsztatu technicznego. Reszta przychodzi z doświadczeniem. Blacha to zupełnie inna bajka w porównaniu do ściany. Oglądałam jak szalona mnóstwo filmików na Youtube, patrzyłam jak inni czarują i myślałam o tym, że też tak kiedyś chcę. Był tylko jeden problem - nigdy nie miałam takiego narzędzia w ręku. Jestem osobą, która kiedy coś wymyśli – robi tak, żeby to zrealizować. Równo rok temu we wrześniu 2019r. pojechałam na szkolenie z aerografii Custom Painting do Piotra Parczewskiego. I potem się zaczęło. Choć oczywiście nie tak od razu :) Pierwszy kask motocyklowy, który dostałam poszedł mi szybko bo wzór był prosty. Był to kask powypadkowy kolegi, i  wiedziałam, że  i tak kupi sobie nowy. Za to drugi, projekt do BMW S1000 RR innego kolegi,  leżał u mnie 3 miesiące – od marca do czerwca. Nie wiedziałam jak go ugryźć. W jakiej kolejności kłaść kolory. Bałam się, że popsuję. Teraz już czuję się dużo pewniej, choć  przede mną setki nowych rzeczy do nauczenia, z dnia na dzień jest coraz lepiej. Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że od stycznia mam na koncie 10 kasków w tym jeden narciarski, jedną parę felg i kilka elementów motocykla (owiewki, manetki, uchwyt pasażera).   

Ania Plewka mieszka w  Białymstoku. Na co dzień jest architektem wnętrz. Zajmuje się projektowaniem głównie przestrzeni mieszkalnych oraz lokali użyteczności publicznej. Jak sama o sobie mówi: na pierwszym spotkaniu zazwyczaj ubiera się w miarę elegancko, ma teczkę i notes…-Miny klientów, kiedy na następne spotkanie przyjeżdżam na budowę motocyklem w skórzanej kurtce są naprawdę bezcenne- śmieje się Ania. Na co dzień jeździ Yamahą Fazer FZ6 i jest to jej oczko w głowie. Tu znajdziecie jej prace:  https://www.facebook.com/artystyczne.malowanie.scian.podlasie



Jaka technikę wykorzystujesz?
-Maluję aerografem. Czasami używam też cienkiego pędzelka.  Aerograf najlepiej nadaje się do nakładania lakierów samochodowych. Można nim uzyskać piękne przejścia kolorów, głęboki fotorealizm, a także ostre i wyraźne grafiki. Wszystko co tylko autor sobie wymarzy. Do tego dochodzi cała masa różnego rodzaju taśm, folii, szablonów, struktur i innych pomocniczych technik i bajerów o których można pisać  w nieskończoność. Gama możliwości jest nieograniczona.  


Kask na X Camp wyszedł obłędnie? Ile czasu zajął Ci ten projekt, jak szukałaś inspiracji itd
-Tak naprawdę to był pełny spontan i czyste szaleństwo. Pomysł zrodził się mniej więcej tydzień przed Campem przy luźnej rozmowie z koleżanką, która również brała udział w imprezie. Powiedziała wtedy, że fajnie by było jakbym zrobiła kask jubileuszowy na wyjazd. Szybko podłapałam ten pomysł z początkową myślą, że będziemy sobie w nim chodzić, wygłupiać się i pozować do zdjęć. Potem stwierdziłam, że to byłby fajny dodatek do pamiątkowego prezentu dla Was. Coś innego, jedynego w swoim rodzaju, na co będziecie mogły spojrzeć za kilka lat i przypomnieć sobie wariatki z Białegostoku :) tydzień to bardzo mało czasu jeśli nie ma się koncepcji.  Na szczęście miałam nieużywany kask, który dostałam kiedyś „do zabawy”, więc jeden problem odpadał. Docelowo miał on w końcu być „na pamiątkę”, a nie do jazdy, więc taki w zupełności wystarczał. Jeśli chodzi o inspiracje oprócz bałaganu w głowie, miliona pomysłów i braku zdecydowania, miałam tylko kilka konkretnych punktów zaczepienia: Speed Ladies (dla kogo), MotoLadies Białystok (od kogo), dedykacja (z jakiej okazji), biel, róż i czerń, ogień. W przygotowaniu projektu pomogła mi koleżanka ze studiów, Julita Kulikowska, która zebrała moje pomysły i uporządkowała je w graficzną całość. Jeszcze raz bardzo Jej dziękuję za szybką i efektowną pomoc.  Nie ukrywam, że mam nadzieję, że to nie będzie nasz ostatni wspólny projekt. Potem był etap malowania. Biorąc pod uwagę codzienne zajęcia, pracę i fakt że w tym czasie zrobiłam jeszcze jeden kask, który musiałam oddać przed wyjazdem, bo właścicielka szykowała się na moto-urlop, nie było wcale łatwo. Siedziałam nad nim kilka wieczorów do późnych godzin nocnych, ale przy każdym kolejnym etapie miałam coraz więcej entuzjazmu bo widziałam, że powstaje coś naprawdę fajnego. Kask był gotowy około godziny 23 dzień przed wyjazdem. Pamiętam jakby to było dziś jak bałam się, czy ostatnia bezbarwna warstwa zdąży mi zaschnąć. Na szczęście wszystko się udało.

Czy posypały się już pierwsze zamówienia od koleżanek?
-Tak jak pisałam, na ten moment mam na koncie 10 prac które ze swoimi właścicielami sobie jeżdżą  nie tylko po Białymstoku, ale też po dużo dalszych częściach Polski. Dużo i niedużo... Kilka osób zainteresował mój post, który wstawiłam  na grupie motocyklowej jakiś czas temu i nie bali się spakować swojego kasku w karton i wysłać mi go kurierem. Ostatnio robiłam kask chłopakowi spod Szczecina, a to aż drugi koniec kraju! Co do koleżanek to trafiły się nawet dwie takie, które chciałyby przemalować swoje kaski inspirując się malowaniem kasku Speed Ladies X Camp. Dostałam też sporo zapytań o projekty i zapowiedzi ponownego kontaktu w zimę. Wiadomo, że wakacje to czas, w którym się jeździ. Zobaczymy co się będzie działo po sezonie.

Masz plany związane z tym na przyszłość? Jakieś?
-Jakie mam plany? Chcę malować! Najlepszym dowodem na to, że ludziom podoba się to co robię jest dalsze zainteresowanie kolejnych osób. Docelowo chciałabym zająć się głównie tym. Dorobić się w pełni profesjonalnej lakierni. To przyjemna i kreatywna praca, choć nie twierdzę że łatwa. Każdy kask jest jedyny w swoim rodzaju. Mówi coś o swoim właścicielu, przekazuje historię, lub po prostu to co ten sam chce innym przekazać. Cieszę się, że mogę mieć  w tym swój udział.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.