Bobber to po prostu przerobiony cruiser. Ich głównym wyróżnikiem jest fabrycza rama. Bober to również pierwszy typ choppera jaki powstał, zatem sięgamy tu do prawdziwych korzeni. Chyba większość zna kultowy film Easy Rider gdzie właśnie wszystkie maszyny to bobbery. Siadając na pojedyncze siodło i kładąc ręce na podwyższoną kierownicę Mini Ape marzyłam tylko o Route 66 i ociekających sosem barbecue skrzydełkach z pobliskiej stacji benzynowej.
Tak więc czas odpalać i w drogę
Już na wstępie podoba mi się inteligentny system zabezpieczający, który składa się z breloka automatycznie uzbrajającego lub rozbrajającego system alarmowy. Wrzucam go do kieszeni i nie myślę czy wyjmę kluczyk ze stacyjki, czy włączę alarm…brelok cały czas jest głęboko w mej kieszeni i działa zbliżeniowo.
Kolejna rzecz, która bardzo mi przypadła do gustu to montowany na zbiorniku paliwa elektroniczny prędkościomierz na którym można odczytać kilka przydatnych w trasie informacji jak np. na ile kilometrów jeszcze starczy paliwa. Wskaźnik ten zmienia się proporcjonalnie do stylu jazdy.
Podnóżki i dźwignie w Street’cie fabrycznie zamontowane są centralnie co pozwala przybrać nawet wygodna pozycje do jazdy, choć ja dołożyłabym podesty dla jeszcze lepszej wygody i większych możliwości odpoczynku dla nóg. I tak jak dość wysoka kierownica kompletnie mi nie przeszkadzała tak nogi mi się umęczyły. Ale uważam, że to kwestia osobistych preferencji i wygody.
Sześciostopniowa przekładnia Cruise Drive zapewnia gładką i cichą zmianę biegów a także umożliwia jazdę na niższych obrotach przy większych prędkościach na autostradzie. Całość pozytywnie dopełnia płynnie pracujące sprzęgło. Czasem jednak miałam problem z redukcją biegów i musiałam zdjąć nogę z podnóżka i nadepnąć na dźwignię aby zrzucić przełożenie. Myślę, że jest to kwestia również indywidualna i zależna od budowy stopy.
I teraz najważniejsze! Serce! Fabryka z Milwaukee zamontowała w tym modelu silnik Twin Cam 103 czyli mamy prawie 1,7 litra w bardzo zgrabnym i dość lekkim jak na bobbera opakowaniu. Dzięki temu Street Bob jest szybki i bardzo dynamicznie przyspiesza na każdym z biegów.
Niesamowitym i pięknym uczuciem było latanie Street’em po winklach i łukach. Czułam ogromna różnice przesiadając się z Shadow. Ten zgrabny bobberek z lekką zwinnością przechodził z winkla w drugi. Może nie była to jazda w stylu supermoto ale z pewnością przerzucanie Boba dało mi bardzo dużo satysfakcji. Trzyma się drogi na piątkę dzięki zastosowanym oponom Michelin Scorcher, które oferują naprawdę dobrą przyczepność i stabilność, także na mokrej nawierzchni. I coś, co przez chwilę poczułam…posiada ABSy!
Na trasie komfortowa dla mnie prędkość była w granicach 110-130 km/h bez szyby, do której jestem przyzwyczajona. Przy wyższych prędkościach po prostu mnie zwiewało z siedzenia…hahaha… Spalił ok. 6l / 100 km (pojemność zbiornika paliwa ok. 18l)
Jest takie powiedzenie „miłość wymaga poświęceń” i tak jest z Bob’em…poświęciłam przypieczenie krocza jak stałam w korku bo podobno „harley musi grzać” ale wybaczam…wybaczam…bo… Harley mój to jest to… Kocham go!