Oczywiście wyjeżdżając warto pamiętać o kilku rzeczach. Najlepiej wskazówek szukać u osób, które już przebyły tę trasę. Z nami swoimi doświadczeniami dzieli się Joanna Kowalska – Tarantowicz, która właśnie ten kraj postanowiła zwiedzić na dwóch kołach w czasie podróży poślubnej z Miłoszem.
- Postanowiliśmy przejechać całą Chorwację wzdłuż wybrzeża- Zadar, Trogir, Makarska, Dubrownik- wspomina Asia. - Wybrzeże przejechaliśmy drogą krajową nr 8. Piękne widoki i zakręty, na których jest jedna zasada. Znak „60” mówi nam o zakręcie lekkim, spokojnie można jechać 100 km/h, znak „50” informuje o naprawdę fajnym winklu, na którym jak się ktoś postara to na kolano zejdzie, natomiast „40” i mniej – zwolnij do tej prędkości, ciasne zakręty nierzadko o 180 stopni. Jadąc przez Chorwację zauważyliśmy jeszcze dwie rzeczy, pierwsza to brak wszechobecnych reklam i billboardów, co jest bardzo pozytywne, można odnieść wrażenie, że jest się z dala od jakiejkolwiek cywilizacji w każdym razie pozytywna, druga natomiast nakazuje myśleć naprzód, mianowicie brak stacji benzynowych na trasie, zdarzają się one naprawdę rzadko, więc polecam zatankować jak się już takową znajdzie i nie czekać na ostatnią chwilę.
Bajkowe trasy i wielki upał
- Droga przez wybrzeże piękna, eleganckie widoki, ładnych kilka winkli, na których można było poodkręcać, jednym słowem bajka. W drodze powrotnej temperatura była tak wysoka, że lało się z nas strumieniami. Nie zakładałam już kombinezonu, tylko samą kurtkę, i nawet przy 200km/h z rozpiętą kurtką było strasznie gorąco. Chcąc ominąć autostradę w Słowenii, dzięki uprzejmemu policjantowi, pobłądziliśmy i straciliśmy jakieś dwie godziny, próbując odnaleźć właściwą drogę. Lepiej było wtedy do nas nie podchodzić. Wiedeń przywitał nas sromotną ulewą, kolacja w McDonaldzie, i zastanawiamy się czy jest sens jechać dalej. Znaleźliśmy nocleg.
Oczywiście niedogodności wpisane są w turystykę i najważniejsze to wyjść cało z opresji. I mieć, co wspominać…
- Wyjazd jak najbardziej udany, strat w sprzęcie i ludziach brak, wszystkie kości całe. Motocykle nawet nie zająknęły, nawet podczas chorwackich upałów sięgających czterdziestu stopni w cieniu. Polecam każdemu, kto się waha czy jechać do Chorwacji na motocyklu, ale chyba lepiej w sierpniu, kiedy temperatura nieco już spada…- stwierdza Asia.- W planach mamy kolejne wyprawy- Albania, Turcja, Bułgaria. Ale najpierw przydałby się odpowiedni sprzęt, taki jak BMW GS 1200.
Jeżeli chcecie opowiedzieć o swoich wyprawach na dwóch, bądź czterech kołach oraz podzielić się swoimi doświadczeniami, piszcie: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.