Jak zaczęła się Twoja historia na dwóch kółkach?
- Odkąd pamiętam w garażu stał radziecki motorower Wierchowina mojego taty. Strasznie mi się podobały jego chromy, biegi przełączane w klamce... no i miał pedały jak rower! Zawsze gdy był otwarty garaż korzystałam z okazji aby wsiąść na niego i poudawać uczestnika drogi. Musiałam się na niego wdrapywać, bo był to spory motorower, a i ja nie za duża. Tato na moją prośbę zaczął mi go wystawiać dwa razy do roku przed garaż abym mogła go umyć. Gdy dobiła moja 13-stka rodzice zgodzili się na próbę uruchomienia motoroweru. O dziwo po zalaniu wachą nieużywany motorower przez 20 lat odpalił za trzecim zakręceniem pedałów. Przez 3 lata bawiłam się w różne motorowery, miałam niezliczoną liczbę wywrotek na piaszczystych drogach, łydki poparzone od wydechu i tzw. "grill" - odcisk od gorącego cylindra. Często zdarzało się tak, że w jedną stronę jechałam na motorowerze, a w powrotną musiałam pchać (przegrzewał się i inne cuda).
Pewnego upalnego dnia miarka się przebrała, powiedziałam dość i chciałabym prawdziwy motocykl. Jak miałam 16 lat dorwałam pierwszy motocykl, była to GPZ 500 - bardzo wdzięczna. Po kilku latach przeszłam na ZX6R. Rok temu do stajni dołączyła CBR f2, która przechodzi transformację pod stunt.
Twoja największa motocyklowa przygoda.
- O taak... nie zaskoczę wyjazdem zagranicznym. Za niezapomnianą przygodę uznaję jazdę sportowym motocyklem po polnych drogach i łąkach w środku nocy w poszukiwaniu głównej drogi. Żeby było śmieszniej, motocykl zgasł mi w ciemnościach pośrodku niczego i nie
odpalał przez kolejne kilkanaście minut.
Co daje Ci ta pasja?
-Wolność, siłę, radość, odwagę, koncentrację, zakręty i nowych ludzi.
Jak na nią reagują Twoi bliscy i znajomi?
-Rodzina, jak to rodzina wiadomo, że się trochę denerwuje. Przed dłuższą trasą przypominany jest dekalog abym spodziewała się niespodziewanego i myślała za innych uczestników drogi. Znajomi również mnie dopingują, a nawet zamawiają jazdy jako plecak.
Gdybyś miała nieograniczony bon na paliwo i portfel pełen kasy, nie zastanawiając się wsiadłabyś na motocykl i pojechała…
- Pojechałabym ze znajomymi w podróż po wszystkich parkach rozrywki na świecie.
Jedna impreza motocyklowa, która jest najbliższa Twojemu sercu i polecisz wszystkim
- Polecam wszystkim udział w meetingach charytatywnych - łączymy w ten sposób pasję i pomoc dla innych. Nie powiem, wnoszą one jaśniejsze spojrzenie na grupę motocyklistów jako tych wrażliwych, a nie grupę mającą więcej oleju w silniku, niż w głowie.
Kilka słów do dziewczyn, które zastanawiają się nad tym by wsiąść na motocykl, ale się wahają
- Jak jesteś przerażona - nie wsiadaj, jak jesteś zaintrygowana - wsiądź jako plecak, a potem sama zobaczysz, że szybciutko zmienisz miejsce na kierowcę. A! i jeszcze jedno: takiego wiatru we włosach nie da Ci suszarka!
Pozdrawiam koleżankę, która tylko mówi, a nic nie robi w stronę zrobienia prawa jazdy na motocykl ( Ania:)) oraz Martę, która miała ambitne plany motocyklowe jednak jej odłożone fundusze przejęła mama (również pozdrawiam) na inne cele.
Oprac. Lena Opala