Oceń ten artykuł
(5 głosów)
czwartek, 27 czerwiec 2013 17:25

Ewa Pieniakowska, czyli stunt w kobiecej odsłonie

Rozmawiamy z 
Ewą Pieniakowską
stunterką

Pewnie w okresach zimowych nie możesz doczekać się sezonu…Jak wygląda Twoja zima? Większość osób związanych z motocyklami, co najwyżej odwiedza maszyny w garażu. A Ewa Pieniakowska?

-Każdej zimy trzymam mocno kciuki za pierwsze oznaki wiosny i również odwiedzam swoją maszynę poza stunterskim spotem. Bardzo ciężko jest znaleźć miejsce do treningów nie pokryte lodem i śniegiem w tym okrutnym dla stuntu sezonie. W tym roku zima była szczególnie uciążliwa, nie spodziewałam się, że nie będę mogła rozpocząć treningów w marcu.Tej zimy bardzo wiele się działo i choć były momenty, w których ubolewałam nad brakiem możliwości nauki nowych trików, to muszę przyznać, że była to zdecydowanie ulga dla mojego ciała, które już dawno prosiło o chwile wytchnienia. Zimne dni mijały mi szybko na realizacji wyznaczonych sobie celów. Intensywnie pracowałam nad nową wersją mojej strony internetowej, która już jest online, skończyłam pracę nad moim nowym klipem zatytułowanym „Ewa Pieniakowska stunt show” - który już możecie obejrzeć na moim fan page na Facebooku: www.facebook.com/ewapieniakowska oraz kanale youtube: www.youtube.com/user/EwaPieniakowska. Miałam ogromną przyjemność gościć w Antyradiu i osobiście poznać wspaniały zespół motoryzacyjnych pasjonatów Państwa Zientarskich oraz odpowiadać na pytania na antenie zadane przez przesympatyczny zespół Polskiego Radia Czwórka. Wspólnie z ekipą z Liberatora rozgrzaliśmy gości imprezy zorganizowanej z okazji otwarcia Scootracer. Team dzielnie pracował nad usuwaniem śniegu i skuwaniem lodu z parkingu przed salonem, dzięki czemu mogła wykonać tam pokaz. W tym mroźnym okresie rozpoczęłam także prace nad zmianą image’u mojego motocykla. W tym projekcie towarzyszyli mi wspaniali ludzie z: Renowacjafelg.pl, Hydrostyl.pl, irrt.nl, Liberator. Brałam również udział w wyjątkowym i wielkim, medialnym projekcie. Jego zaplecze jeszcze jest owiane tajemnicą i wkrótce ujrzy światło dzienne. Ta zima była podwójnie intensywna. Oby kolejna przyniosła mi równie wiele pracy i morze satysfakcji.

A co w sezonie? Pewnie grafik się zapełnia.

- Chciałam serdecznie pozdrowić wszystkich, których na wielu imprezach, akcjach społecznych, podczas realizacji wielu projektów, miałam przyjemność do tej pory poznać. Wspaniale jest móc dzielić się swoją pasją z innymi. Sezon dopiero się zaczął. Jeszcze kilka miesięcy temu nie przyszłoby mi do głowy że będę gościem tylu ciekawych zakątków w tak krótkim czasie. Dopiero teraz, siedząc przy kubku herbaty, pod kocykiem i pisząc dla Was mam chwile na przemyślenia. W każdym wywiadzie zostawiam cząstkę siebie. Mogę po prostu odpowiedzieć na pytania albo dać się porwać, zagłębić się na chwile i spróbować przekazać trochę pozytywnej energii innym. I choć mój wywiad niknie na tle wybitnych i nieocenionych sportowców, którzy dla wielu i dla mnie są wzorem do naśladowania, to mimo wszystko mam nadzieję, że naładuje Was wiarą w samych siebie i swoje możliwości.

Co jest najważniejsze chcąc trenować stunt? Odwaga, cierpliwość, kondycja, a może coś zupełnie innego?

- Złota recepta na uprawianie stuntu nie istnieje. Każdy musi pokornie przejść przez pierwsze, trzydzieste i kolejne próby nauki ekstremalnych ewolucji. Każdy z trików można wykonać w nieco inny sposób, w swoim własnym stylu. To pewien sposób mowy ciała. Jeżdżąc wyrażamy samych siebie. Jedni zawodnicy wspaniale odnajdują się przy wykonywaniu agresywnych sztuczek, inni zaś czują się jak ryba w wodzie prezentując np. akrobacje. Najważniejsze to się nie poddawać i nie szukać wymówek. Zawsze powtarzam, że jesteśmy jednocześnie - tylko i aż ludźmi. Kruchymi istotami, których zdrowie i życie może skończyć się w każdej sekundzie. A mimo to możemy wszystko. Od nas samych zależy jak bardzo zaangażujemy się w jakąś aktywność. Niezależnie od tego czy rozpoczynamy naukę gry na gitarze, pływania, czy jazdy motocyklem, musimy robić to z całych sił i całym sercem. Nastawić się na chwile zwątpienia i wierzyć, że w końcu się uda.

Kiedy zaczynałaś swoją przygodę z tą dyscypliną, praktycznie nie było w niej dziewczyn. Chyba powoli się to zmienia?

-Kiedy stawiałam pierwsze kroki w tym pełnym upadków i adrenaliny świecie, kobiety były w nim pewną abstrakcją. Stunterskich motocykli dosiadali mężczyźni i sprawiali, że świat sportów motorowych wzbogacił się o wheelie, stoppie, drifty, burnouty i całą masę innych ewolucji. Jest to sport, którego magia zza wielkiej wody dotarła nie tylko do Europy ale śmiało można powiedzieć, że dotyka cały świat. Dziś mamy przyjemność podziwiać stunterów amerykańskich, polskich, japońskich i jakich tylko dusza zapragnie. Nadal jest to sport zdominowany przez mężczyzn i to oni tu wiodą prym. Dla mnie każda kobieta w tym sporcie jest podwójną inspiracją. W 2011 roku miałam przyjemność spędzić cudownie czas, razem trenować, dawać wspólny pokaz w Austrii ze stunterką z USA. Odwiedziłyśmy również stunterski meeting w Niemczech i w międzyczasie stacjonowałyśmy razem w Polsce. To jedno z najcenniejszych wydarzeń  w moim stunterskim życiu. Najważniejsze jest to, że stunt się rozwija i rośnie w siłę. Wspaniałe jest to, że możemy czerpać inspirację nie tylko w sieci ale bywać na wielu międzynarodowych imprezach czy  zawodach.

Jak czujesz się w męskim gronie? Koledzy po fachu, czują konkurencje, czy wspierają, podziwiają?

- Stuntując na motocyklu odcinam się od rzeczywistości. Są to chwile wymagające sporej koncentracji. Od kiedy pamiętam marzyłam o posiadaniu jednośladu a następnie o opanowaniu ekstremalnych sztuczek. Z czasem realizacja  tych marzeń pokazała, że trzeba sobie radzić nie tylko z treningami ale całą masą różnych czynności i ich umiejętną organizacją. Przecierając szlaki w tym sporcie napotkałam na swojej drodze wspaniałych ludzi. Pełnych miłości, życzliwości, pozytywnie zakręconych, tych kochających dwa kółka i tych których życie wypełniają inne pasje. Tym bardziej życie jest ciekawsze im częściej mamy możliwość  poznania ludzi z klasą, którzy wiedzą ile pracy, zaangażowania i poświęcenia wymaga aktywne życie, łączenie codziennych obowiązków z realizacją marzeń i robienie tego skutecznie. To ludzie którzy ciężko pracują i doceniają pracę innych. Dziękuję wszystkim, którzy wypełnili swoją obecnością chwile w moim życiu! Doceniam również obecność nieżyczliwych, gdyż tym bardziej jesteśmy świadomi jak bardzo należy doceniać tych wspaniałych i wiemy, że tylko oni są dla nas ważni.

A nie czujesz się czasem jak pewien element egzotyki w męskim świecie?

- Jestem kobietą i tak się czuję. Uwielbiam przełamywać stereotypy, mam z tego sporo radochy. W każdy swój projekt wkładam całe swoje serce i zawsze angażuję się na 101 procent. Jestem sobą. Właściwie w każdym wywiadzie pada pytanie o róż, czy to mój ulubiony kolor itp. Ten kolor jest po prostu zajebisty i uwielbiam jak „pracuje” w połączeniu z pełną agresji, przerobioną do stuntu maszyną. We wszystko, co robię wplatam siebie, swoje pomysły, swój nastrój. To, jak się czuję w danym momencie, ma ogromny wpływ na moje działanie. Nie boję się krytyki, krytykanctwo nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, konstruktywna krytyka owszem. Uwielbiam rozmawiać z doświadczonymi i mądrymi ludźmi. Z tymi, którzy sporo przeżyli, którzy noszą na swych barkach ogromny bagaż doświadczeń. Uwielbiam ich słuchać, mogłabym tak spędzać kilka godzin dziennie. Od takich ludzi można się wiele nauczyć.

A co myślisz ogólnie o kobietach w sportach motorowych? 

-Wszyscy jesteśmy wyjątkowi bez względu na płeć. Dzięki temu, że jesteśmy tak różni, życie jest szalenie ciekawe. Każdy człowiek z czymś się mierzy w życiu. Bez względu na wiek, płeć, zawód czy hobby. Na największy podziw zasługują ludzie niepełnosprawni czy nieuleczalnie chorzy, którzy codziennie walczą o przetrwanie i godne życie, czy ludzie którzy poświęcają swoje życie by im pomagać. Zarówno kobiety jak i mężczyźni w sportach motorowych odwalają kawał dobrej roboty. Myślę, że w pewien sposób mobilizujemy się wzajemnie, że zarówno kobiety mogą wiele nauczyć się od mężczyzn i odwrotnie. Ja uwielbiam wplatać swoją kobiecość i jeżdżąc motocyklem nie próbuję na siłę być twarda i męska. Trzymam mocno kciuki zarówno za kobiety jak i za mężczyzn spełniających się w różnych sportach nie tylko motorowych, choć wiadomo, że bliska memu sercu jest płeć piękna na dwóch kółkach.

Wróćmy do Twojej kariery. Masz jakąś „poprzeczkę”, której nie możesz przeskoczyć?

- Nie chce widzieć poprzeczek. Wyliczanie przeszkód zupełnie nie ma sensu. Choć jak każdy miewam lepsze i gorsze dni. Jestem pewna, że każdy z nas za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poprawiłby cokolwiek w swoim życiu jeśli by mógł, tak po prostu. Najważniejsze to cieszyć się z tego co się ma z całych sił. Doceniać każdy miły gest jakim obdaruje nas dzień i zasypiać z nadzieją na lepsze jutro. Akceptujmy siebie, innych i bądźmy szczęśliwi.

Zaczęłaś od inspiracji rodzinnej. Stunter 13 wciąż Cię wspiera?

-Moja rodzina, przyjaciele i bliscy to największy skarb jaki posiadam. Moja wspaniała mama nigdy niczego mi nie narzucała. Zawsze dawała rady, zawsze chciała dla mnie jak najlepiej, lecz nigdy nie mówiła co mam robić, co powinnam, a czego nie. Nigdy mnie nie krytykowała. To dzięki niej jestem jaka jestem i czuję się spełniona. Odkąd pamiętam moi wujkowie majsterkowali właściwie przy wszystkim, wszystkiego nauczyli się sami, to złote rączki. Potrafią naprawić motocykl, z którego życie już dawno uszło, czy skonstruować własny wehikuł. Od zawsze uwielbiałam krzątać się po ich szopach i przyglądać jak znów coś naprawiają czy przerabiają. Moja babcia po wojnie również jeździła na jednośladzie. Stunter13 jest królem stuntu - zawsze był, jest i będzie moją inspiracją. Cała atmosfera, w której się wychowałam miała i ma ogromny wpływ na to jaka jestem.

Pamiętam Twoje początki…co się zmieniło na przestrzeni tych lat?

-Wszystko, co się wokół mnie dzieje, jest dla mnie z jednej strony normalne, ponieważ małymi kroczkami, metodą prób i błędów, własną inwencją, uporem i nadzieją sprawiłam, że mogę to przeżywać. Czasem trudno mi uwierzyć, że zrealizowałam więcej postawionych sobie celów niż mogłabym przypuszczać jeszcze kilka lat temu. W zasadzie jeszcze parę lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że mogę być członkiem wielu wspaniałych grup, współpracować z wieloma jednostkami i poznawać masę wyjątkowych ludzi. Tak często podróżować i organizować wszystko sama. Dłubać przy motocyklu, montować swoje klipy, planować i realizować swoje sesje zdjęciowe. Być aktywną w 101% w każdym dotyczącym mnie projekcie. Zaczynać jeździć na jednym kole starą motorynką w sadzie mojej babci, a kończyć na międzynarodowych eventach w klasie regulaminowej na ponad stukonnym, ważącym około 200 kg motocyklu.

A co byś jeszcze zmieniła? O czym marzysz i czego możemy Ci życzyć?

- Niczego bym nie zmieniła. Zrealizowałam więcej postawionych sobie celów niż przypuszczałam. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Chciałabym, aby wszyscy ludzie na całym świecie odnaleźli swoje miejsce na Ziemi, byli szczęśliwi i czuli, że mogą przenosić góry! Dziękuję wszystkim, którzy są ze mną, Wam - za to, że mogę się podzielić swoim życiem z czytelnikami, dziękuję Bogu, mojej rodzinie. Życzcie mi dużo zdrowia! Pozdrawiam serdecznie!

Rozm. Żaneta Lipińska-Patalon Zdjęcia:  irrt.nl

 Strony Ewy:http://www.ewapieniakowska.pl/
https://www.facebook.com/ewapieniakowska?fref=ts

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.