Kontuzyjny, niebezpieczny, agresywny. Tak mówi się o czarnym sporcie. Ale takie określenia nie są wstanie zrazić płci pięknej. Dziewczyny również trenują na torach, co więcej swoich marzeń nie ograniczają do planów, a przekuwają w walkę. Pierwszy front tej bitwy, to licencja żużlowa. To na pewno będzie kamień milowy ich kariery, ale nie wyznacznik wszystkiego. - Nawet jeżeli przy mojej jeździe nie uda się zdać licencji, jeździć będę dalej- mówi Anita Seidel. – Robię to przede wszystkim dla przyjemności. To oderwanie od rzeczywistości, radość i uśmiech. Nie wyobrażam sobie już życia bez żużla. Rodzice mieli nadzieję, że szybko mi się to znudzi. Ale jak zobaczyli, że jestem konsekwentna i bardzo mi na tym zależy, to chyba bardziej rozumieją moją pasję i nie mają nic przeciwko- mówi dziewiętnastolatka.
Na tor, nie do kuchni!
Podobnie podchodzi do sprawy nieco młodsza koleżanka z toru. Paula zakochała się w speedway-u i nie zamierza odpuścić, choć początki były trudne. Nie te na motocyklu, te z negocjacjami w domu.
- Jeżdżę od września zeszłego roku. Na początku rodzice nie chcieli mi pozwolić. Wcześniej na mecze chodziłam z tatą. Mamę i brata nigdy do żużla nie ciągnęło. Ale kiedy sama chciałam rozpocząć treningi usłyszałam, że to nie sport dla kobiet, że się połamię. Ciężkie boje musiałam stoczyć- śmieje się Paula Dulkiewicz. – Kiedy przyszłam do klubu trener zapytał, czy na pewno chcę jeździć, czy może serniki piec? Serniki czasem piekę…ale po treningach! Teraz już wiem o czym mówił. Dużo osób ma słomiany zapał. Okazało się że to nie jest to tak proste, jak by się mogło wydawać, patrząc z boku. Trzeba włożyć dużo wysiłku, dbać o kondycję, cały czas ćwiczyć, również zimą. Mam nadzieję, że to wszystko kiedyś zaowocuje, tym że będę mogła jeździć w klubie. Wiem, że zagranicą są damskie kluby, ale chciałabym żeby taka możliwość była też w naszym kraju. To moje największe marzenie. Najpierw licencja, trener Ząbik wspominał coś, że może nawet w tym roku- zobaczymy.
Trzeba walczyć
Dziewczyny są niezrażone. Nawet jeśli dochodzi do upadku, szybko się podnoszą, otrząsają i jadą dalej.- Jeżdżę już drugi rok, z małą przerwą, miałam wypadek. Poleciałam trzy metry w górę, ale całe szczęście skończyło się na obiciach. Nie zraziłam się, jeżdżę dalej i szybko mi się to nie znudzi! Trzeba mieć dużo siły i psychicznej i fizycznej. Motocykl swoje waży, ma swoją moc. Cieszę się, że powstał mały tor, który jest świetnym miejscem na początek. Ja chętnie przerzuciłabym się już na Motoarenę (śmiech). Na dużym stadionie jeździ mi się lepiej. Sama obserwacja zawodników z Unibaksu jest cennym doświadczeniem. Najbardziej podoba mi się jazda Nickiego Pedersena. Może jeździ trochę jak wariat (śmiech), ale taki styl mi odpowiada!
Każda dyscyplina to siła walki i konsekwencji. Żeby robić cos dobrze, trzeba dużo ćwiczyć i się nie poddawać. Ale jeżeli mówimy o prawdziwej fascynacji, tę należy podsycać. Często mimo przeciwności. - Jazda na żużlu jest trudną dyscypliną. Mam nadzieję, że kiedyś będę jeździła jak chłopacy u nas w klubie. Póki co czuję ich wielkie wsparcie, podpowiadają, udzielają rad co do techniki, kiedy rozbieram motocykl też pomogą naprawić. Wiem, że jeszcze trochę mi do nich brakuje, ale nie czuję dyskomfortu, czy jakiejś presji. W naszej szkółce wszyscy są pomocni i życzliwy. Bo tu chyba nie chodzi o podziały, a o to co nas łączy. A pasja potrafi do siebie zbliżać ludzi- podsumowuje Paula Dulkiewicz.
Za dziewczyny trzymamy kciuki, mamy nadzieję że będą dzielnie walczyć, a my będziemy mogły z dumą pisać o ich kolejnych sukcesach. Trenerowi Ząbikowi zaś gratulujemy odwagi i otwartości. Przecież kobiety też potrafią!