Oceń ten artykuł
(4 głosów)
wtorek, 20 styczeń 2015 18:27

Kobiecy warsztat: pomalowane paznokcie nie są jej potrzebne, woli naprawiać

Romowa z 
Olgą Strzelczyk


Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie motoryzacją? Do tego jesteś bardzo młoda i już zajmujesz się mechaniką! 
- Zaczęłam interesować się motocyklami pięć lat temu. Tata planował kupić mi skuter, żebym miała czym dojeżdżać do szkoły. Nie spodobała mi się jednak jazda automatem i kolega zaproponował naukę jazdy komarkiem. Wtedy obudziło się we mnie ,,to coś". Od samego początku jeżdżenia zaczęło ciągnąć mnie do mechaniki. Interesuje mnie to, dlaczego motocykl jeździ, jak pracują poszczególne podzespoły. Dopiero w wakacje 2014 roku, czyli całkiem niedawno dostałam wreszcie szansę na pracę w warsztacie. Przyjął mnie kolega, również motocyklista i razem zaczęliśmy dłubać w silnikach. 

Kobiety nie lubią brudnych paznokci. Jak udaje ci się połączyć taką pasję z kobiecością? 
- Kolega, z którym pracowałam, ze śmiechem powiedział, że jeśli zobaczy pomalowane paznokcie w warsztacie, to mnie stamtąd wygoni. Jeśli wiem, że dzisiaj będę pracowała w smarach i z rozpuszczalnikiem, to po prostu ich nie maluję. Niestety, praca w warsztacie bardzo niszczy ręce, dlatego czasami jestem zmuszona założyć rękawiczki, choć tego bardzo nie lubię. Kobietą staję się dopiero, kiedy nie mam do czynienia z warsztatem, bo tam o makijażu i ładnej bluzce można tylko pomarzyć. 

Jak reagują faceci, którzy oddają w Twoje ręce swoje maszyny? Nie mają kompleksów? 
- Faceci, którzy oddali w moje ręce swoje motocykle są zadowoleni z mojej pracy, przynajmniej jak na razie nie było żadnych reklamacji. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy musi podzielać pasję jeżdżenia z mechanikowaniem. Dlatego też staram się pomóc każdemu. Oczywiście, niektórzy chcą mnie zniechęcić do tego zawodu, ale mam zasadę, że nigdy się nie poddaję. Na szczęście, kobieta w garażu staje się coraz bardziej pozytywnie odbierana przez innych. 

A koledzy po fachu dają Ci taryfę ulgową? Czy może traktują z pobłażaniem? 
- Tak jak już wcześniej wspomniałam, różnie bywa. Współpracuję jednak z ludźmi, na których mogę liczyć i wiem, że zawsze chętnie mi pomogą. Nie raz słyszę, że to nie jest zawód dla kobiety, ale staram sie robić wszystko, co umiem. Praca ta wymaga również siły fizycznej, a ponieważ ja jestem dość niewielkiej postury, to muszę prosić o pomoc chłopaków. Wtedy często ze mnie żartują, że porywam się na głęboką wodę, ale ja też sama się z tego śmieję. Kto powiedział, że będzie łatwo? 

Co na Twoją pasję znajomi ze szkoły? 
- Chodzę do liceum na profil biologiczno-chemiczny, więc moi wszyscy znajomi, widząc zdjęcia z prac w warsztacie zgodnie pytają: ,,Co ty tu robisz? Ty byś się nadawała na mechanika! ". Wielu twierdzi, że to dość dziwny widok - fanka motoryzacji w ogólniaku. Ja osobiście trochę żałuję, że nie poszłam do technikum, ale po gimnazjum człowiek jest za młody, by wiedzieć sam, co chce robić w życiu. Lubię tę szkołę, do której chodzę i planuję dalszą naukę związaną z rozszerzoną chemią, mimo że większość radziła mi pójście od razu do warsztatu. 

Udało Ci się przez to nawiązać jakieś ciekawe znajomości? 
- Dzięki motocyklom poznałam wielu wspaniałych ludzi, jednym z nich jest mój chłopak. Poznałam też kilku stunterów, zawodników motocrossu, bardzo dobrych mechaników i podróżników na dwóch kołach. Właściwie, to każdy zlot czy spotkanie kończy się jakąś fajną znajomością. 

Do tej pory najbardziej skomplikowana naprawa której sie podjęłaś? 
- Dla mnie najbardziej skomplikowane jest składanie wszystkiego z powrotem. Łatwo wszystko rozebrać na części pierwsze, dużo trudniej złożyć. Najgorzej jest wtedy, kiedy trzeba rozebrać cały motocykl. Obecnie podejmuję się napraw raczej mniejszych sprzętów, więc jest to dużo mniej pracochłonne. 

A jak długo zajmujesz się naprawą motocykli? 
- Od czerwca 2014 roku. Przedtem tylko obserwowałam i pomagałam. 

Wiążesz swoją przyszłość z warsztatem? 
- Tak, chcę skończyć najpierw farmację, a później spróbować otworzyć swój warsztat. W międzyczasie będę walczyć o zdobycie zawodu mechanika samochodowego. Wszystko będzie zależało głównie od funduszy, ale wiem, że na pewno tego nie porzucę. Mogę się nawet ograniczyć do serwisu wyłącznie własnego motocykla, ale na pewno nie pozwolę nikomu brudzić za mnie rączek. 

Czy trudno jest przekonać do siebie ludzi, żeby oddali motocykle w ręce tak młodej kobiety? Jakie wyglądają reakcje na widok kobiety, która się tym zajmuje? 
- Nie namawiam nikogo do oddania maszyny w moje ręce. Chętni zawsze się znajdą, ja mogę tylko zaproponować pomoc. Reakcje takich ludzi są zwykle pozytywne. Są zaskoczeni, czasem śmieją się z niedowierzaniem, ale to tylko motywuje, by stawać się każdego dnia lepszym w tym, co się robi. 

 A czy zdarzyło się już że przyszła do ciebie po pomoc inna kobieta? 
- Stosunkowo mało dziewczyn interesuje się motoryzacją i posiada motocykle, ale kilka razy zdarzyło się, że w wiadomościach na fanpage'u pojawiły się pytania dziewcząt. Technicznie pomagałam tylko jednej koleżance nauczyć się jeździć na biegówce. 

Na koniec powiedz jeszcze co najbardziej lubisz w swoim hobby? 
- Satysfakcja, że zrobiło się coś i to działa jest niebywała! Zanim zaczęłam interesować się motoryzacją, byłam bardzo niepewną i zamkniętą w sobie dziewczyną. Motocykle dodały mi skrzydeł, stałam się odważniejsza, w nich znajduję swój lek na wszystkie smutki. Nie jestem zbyt wysoka i silna, więc sama jazda dużymi pojemnościami, ważącymi ponad 200kg jest dla mnie osiągnięciem. Nauczyłam się dzięki temu, że jeżeli o czymś się marzy i się tego bardzo chce, to po prostu się to dostaje, tylko trzeba się postarać. Od samego początku przygody z motocyklami chciałam umieć serwisować motocykle,  a teraz to robię, więc nie boję się stawiania sobie nowych wyzwań, nawet, jeśli w założeniu większości są one dla mnie niewykonalne.  

Rozm. Lena Opala

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.