Skończyły się wakacje, skończyła się dobra pogoda, ale my nie zamierzamy się tym przejmować! W miniony weekend ponad czterdzieści motocyklistek z całego kraju spotkało się podczas imprezy integracyjnej Speed Ladies.
Tym razem przywiało nas na Mierzeję Wiślaną. Praktyczne cały kraj tonął w strugach deszczu, ale my nieustraszone przyjechałyśmy do Lazurowego Dworu w Sztutowie, by celebrować cykliczne święto kobiecej pasji. Warszawa, Toruń, Bydgoszcz, Trójmiasto, Poznań, Łódź, Zielona Góra.
U progu nowego sezonu spotkałyśmy się w Borach Tucholskich. Każdy nasz wypad jest inny, każdy wyjątkowy, ale łącze je pasja i przyjaźń.
Wszystko co działo się w Borach…zostaje w Borach! Dlatego zdradzać za dużo nie będziemy. Tym razem nasze spotkanie integracyjne przyjechało dwadzieścia osiem motocykli. Główne zbiórki odbyły się w Warszawie i Toruniu. Ale pojawiły się również uczestniczki z Bydgoszczy, Poznania, Gdyni, Inowrocławia. Z Grodu Kopernika w trzech kolumnach ruszyłyśmy do Zblewa. Najmłodsza uczestniczka miała dziewiętnaście lat, najstarsza… to zostanie naszą tajemnicą. Najważniejsze jest to, że mimo różnicy wieku, innych zawodów i różnych zasad życiowych wszystkie nas łączy wspólna pasja i miłość do dwóch kółek.
Już w piątek były spektakularne skoki do - nie będziemy ukrywać- zimnego basenu, ale czego się nie zrobi by dobrze zacząć długi weekend w babskim gronie. Na szczęście następnego dnia było już lepiej i aura nas rozpieszczała. Pierwsze letnie słońce tego sezonu zagrzało właśnie na naszym spotkaniu. Z tego zadowolona bardzo była grupa basenowa, która postawiła na relaks. Nie mniej z pogody cieszyły się dziewczyny, które wzięły udział w spływie kajakowym i wyjazdach motocyklowych w dwóch grupach: po okolicy i nad morze.
Wróciłyśmy naładowane pozytywną energią. Z nowymi znajomościami i przyjaźniami, które na pewno będą trwać przez długie lata. Kto nie był niech żałuje. Albo wpada we wrześniu na kolejną kobiecą imprezę motocyklową.
Za wsparcie III edycji dziękujemy hurtowni Wilmat, dystrybutorowi marki LS2 i toruńskiej firmie RR Moto.
Motocykle są w moim życiu praktycznie od zawsze.
Jako bardzo małe dziecko jeździłam z rodzicami Rometem. W późniejszych latach obserwowałam starszego brata i jego kolegów którzy jeździli Uralami, Dnieprami, Junakami. Pamiętam jak mając naście lat stawałam na ulicy słysząc ryk motocykla i czekałam aż przejedzie obok mnie. Już wtedy czułam to coś w środku. Wtedy jednak nawet do głowy nie przychodziło mi że mogłabym sama jeździć.
I was born for ride, ride for happiness.
Te słowa chyba najlepiej oddają co w mojej duszy "piszczy”. Mama mówi że już w brzuszku kiedy wykonywałam ruchy małą dłonią przypominały one „dodawanie gazu manetką”.
Rodowita Torunianka. Z wykształcenia hotelarz zarządzający personelem, w zawodzie jednak obecnie zarządzam produkcjami, w życiu zarządzam jednak sobą, domem oraz tym co wokół niego.
Z motoryzacją związana jestem od dziecka. Jednak były to czterokołowce; samochody jak również traktory. O motocyklach jedynie marzyłam. Gdy przeprowadziłam się do Torunia, postanowiłam spełnić swoje marzenie i spróbować swoich sił na jednośladzie. Pierwszy raz motocykl prowadziłam na kursie prawa jazdy dwa lata temu. Początkowo chciałam tylko posmakować jak to jest, lecz gdy tylko odpaliłam silnik i poczułam te niesamowite emocje wiedziałam, że będzie to moja nowa pasja! Szybko uporałam się z kursem i już na wiosnę cieszyłam się ze swojego pierwszego motocykla- Kawasaki ER6. Korzystam z każdej okazji aby poczuć tę wolność i adrenalinę jaką daje każda przejażdżka.
"Szczęśliwy człowiek, który posiada pasję...czyli moja namiętność do motocykli"
Kiedyś ktoś zapytał mnie po co mi ta pasja, skoro narażam swoje życie za każdym razem kiedy wyjeżdżam.
Odpowiedziałam... Czyni moje życie ciekawym i niepowtarzalnym, ale również pomaga uciec od codzienności od problemów. Wyzwala emocje i czyni mnie szczęśliwą, pozwala stać się prawdziwym sobą..
Kilka słów o mnie..
Pierwszorzędna gaduła, ja po prostu kocham rozmawiać ;) Nie potrafię usiedzieć w miejscu, roznosi mnie energia, wszędzie jest mnie pełno. Poczucie humoru nieraz uratowało mnie od totalnego blamażu.
Dlaczego motocykl?
Jako dziecko czas wolny spędzałam z tatą i dziadkiem w garażu. WSK, Komarek, Simson, Mz-ta to było to! Kiedy koleżanki umawiały się na randki, ja smarowałam łańcuchy i podawałam klucze.Przez wiele lat byłam "plecakiem", aż przyszedł czas na samodzielną jazdę. Były gorsze i lepsze sezony ale się nie poddałam! Dziś śmiało mogę powiedzieć, że motocykl i wszystko z nim związane to już mój styl życia.
Motocyklowe zacięcie
Ania rezyduje w stolicy. Kocha wszystkie motocykle, ale jej serce najmocniej bije do ociekających chromem cruiserów i chopperów. Motocyklistka od 2009 roku. Od początku wierna Hondzie Shadow 600 zwanej Honoratą. Ale zdecydowanie nie zamyka się na zmianę! Do niedawna preferowała samotną jazdę, teraz docenia uroki motocyklizmu grupowego. Stara się żyć aktywnie. Eksploruje i doświadcza.
Mówią Ci, że jesteś za niska, za słaba? Nie wierz w takie rzeczy. Jazda na motocyklu to kwestia techniki, a nie walka ze stalowym smokiem! Specjalnie dla wszystkich pań, które zaczynają swoją przygodę z jednośladem, bądź stoją przed dylematem czy podołają wyzwaniu, analizujemy kilka babskich aspektów motocyklizmu.
#część pierwsza
Kobiet na jednośladach jest coraz więcej. Widać to na ulicach, zlotach oraz wszelkich branżowych imprezach. A zapowiadało się zupełnie inaczej… dlaczego? Niespełna dwa lata temu- a dokładnie
Projekt i realizacja Agencja Social Media Pollyart