piątek, 02 październik 2020 09:01

Kobiety na Harleye! Recenzja Low Rider S

Wielkie, ciężkie i toporne maszyny od zawsze wzbudzają respekt na drodze, a towarzysząca im otoczka legendy sprawiła, że nie ma nikogo kto by nie słyszał nazwy Harley Davidson. Nie ma co ukrywać, że Harley kojarzy się głównie (i to nie tylko mi) z niegrzecznymi brodatymi mężczyznami zza oceanu. Dla mnie zmierzenie się z tą historyczna marka nadeszło w czwartkowe słoneczne popołudnie 2 lipca kiedy to miałam okazję dosiąść model Low Rider S 114.  

O tak! To była moja pierwsza przygoda z Harleyem. Od razu rzuciłam się na "głęboką wodę" i postanowiłam zmierzyć z tym olbrzymem. Czy eksperyment zakończył się powodzeniem? Zapraszam do lektury.    

Motocykl o masie 370 kg i pojemności 1868 cm odebrałam w Warszawie, z salonu Twin Peaks. Najpierw test w mieście, a potem 220 km do domu. Dzięki temu mogła sprawdzić go w każdych warunkach.
Na motocyklu jeżdżę od najmłodszych lat, prawo jazdy mam od lat trzydziestu,  ale jeszcze nie jechałam taką bestią. I muszę przyznać Wam szczerze, że zrobiłam wrażenie na drodze, minąłem kilku szczerze skonsternowanych mężczyzn.
Motocyklowy światek ma określenie na takie motocykle: to oczywiście „bagger”. Buntowniczy, oryginalny i łamiący zasady. Buntowniczy- pasuje do mnie. Oryginalny- jak ja. Łamanie zasad? Damy o takich sprawach nie rozmawiają...
Street Glide na parkingu przed salonem przerażał mnie swoją masą i wyglądem. Jest potężny i ciężki. Uznałam to za wyzwanie, no i jak to? Ja? Nie dam rady?  Od pierwszych kilometrów zapoznawaliśmy się ze Streetem coraz bliżej i zyskiwał w moich oczach coraz bardziej. Silnik mruczał przepięknie, gdy odkręciłam manetkę, miałam to co kocham najbardziej- moc.

W trakcie jazdy zaskakiwał mnie coraz bardziej, prowadził się lekko, sprawnie, jechało mi się nim doskonale. Wspaniale wyważony, na światłach wcale nie czułam jego ogromnej masy. Zaskoczyło mnie natomiast jego wyposażenie. Rozbudowana tablica rozdzielcza na początku budzi niepokój, ale dla inteligentnej kobiety nie stanowi problemu. Uwielbiam takie rozwiązania. Szybko przestawiłam się, że kierunkowskazy są przy manetkach po prawej i lewej stronie. Korzystałam z radia, nawigacji, tempomatu, odtwarzacza MP3, wejścia USB i schowka na iPoda , jedynie nie przetestowałam sterowania głosowego. Wszystkie przełączniki na kierownicy, choć jest ich mnóstwo, obsługujemy w prosty i intuicyjny sposób. Każdy, kto radzi sobie z jazdą motocyklem powinien dać sobie radę.

W trakcie czekania na zielone światła "tańczyłam".siedząc na motocyklu! Muzykę mogłam słuchać do prędkości około 120 km na godzinę. Uważam to za super rezultat. Dwa głośniki dawały radę.
Następnego dnia wyjeżdżałam na trzydniowy zlot Speed Ladies do Torunia. Tu przydały się oba kufry, w które zapakowałam mnóstwo kobiecych, motocyklowych fatałaszków. Kufry są  przymocowane na stałe, więc włożyłam w nie torby, a na miejscu zabrałam je do hotelu.

Street Glide oczywiście startuje i rozpędza się bardzo dynamicznie, robiąc przy tym sporo charakterystycznego dudniącego hałasu. Ma też niezłe hamulce i ABS.  W warszawskich korkach miejsce robili mi nawet  kierowcy TIR-ów. Szacun!  W trasie, przy wyprzedzaniu  nie brakuje mu mocy, śmiało rozkręcałam manetkę i Street Glide szedł gładko. Jazda nim w trasie to ogromna przyjemność. Wygodna kanapa i pozycja za kierownicą przy moich 167 cm wzrostu były ok. Nie męczyłam się. Gdy padał deszcz spadło jedynie kilka kropel na mój kask, a głowa nie wchodziła w żadne drgania w trakcie jazdy.

Spalanie 5-6 litrów w trasie, przy tak dużej pojemności zaskoczyło mnie pozytywnie. Myślałam, że będzie większe. Zbiornik 22 litry daje więc możliwość długiej, przyjemnej  jazdy. A jeśli zapomnisz o tankowaniu przypomni Ci o tym informacja na pulpicie tablicy rozdzielczej i poinformuje Cię ile kilometrów możesz jeszcze przejechać.
Trudno było mi się z nim rozstać. Zaskakująco szybko przestawiłam się z mojej Suzuki 650 na Harley-a 1868! Pomimo moich wielkich obaw przed, po jeździe Street Glide Special zakochałam się w tej słodkiej bestii. Jest potężny i wspaniały, a jazda nim to sama przyjemność.        

Renata Skiba-Lipnicka

środa, 19 sierpień 2020 10:08

Jedziemy Yamahą R3 w trasę [GALERIA + WIDEO]

Na X imprezie integracyjnej - Yamaha Speed Ladies Camp 2020 miałam przyjemność przetestować R3. Dlaczego właśnie ten motocykl? Na co dzień jeżdżę sportową 600tką i czasami mam wrażenie, że nie potrafię wykorzystać jej w 100%. Szukam maszyny, którą całkowicie będę mogła "ogarnąć". Poza tym za dwa lata moja córka będzie robiła prawo jazdy kat. A2 i szukam odpowiedniego sprzętu dla niej.

 

środa, 15 lipiec 2020 09:47

Kobiecym okiem: Yamaha Tracer 700



Na X imprezę integracyjną Yamaha Speed Ladies Camp, dzięki uprzejmości marki Yamaha Poland, miałam okazję dosiąść sprzęt z rodziny sportowych motocykli turystycznych, czyli Tracer 700. Pierwszy model pojawił się na rynku w 2016 i do chwili obecnej cieszy się ogromną popularnością wśród motocyklistów. Jeśli znacie model MT-07, to z pewnością też zakochacie się w tej maszynie z klasy Sport Tourer, ponieważ producent dobrze wiedział co robi dodając owiewki, regulowaną szybę, podwójny reflektor i modyfikując zawieszenie.

poniedziałek, 18 listopad 2019 08:34

Jeansy Rebelhorn Classic II – ochrona pod przykrywką


Dzięki dobresklepymotocyklowe.pl miałam okazję testować jeansy motocyklowe Rebelhorn Classic II. Na pierwszy rzut oka nic nie zdradza, że są naszpikowane elementami ochronnymi. Wyglądają jak typowe jeansy, ale to tylko przykrywka.

wtorek, 15 październik 2019 09:59

Okiem Gabi: Suzuki V-Strom 650 XT

W tym roku miałam przyjemność ruszyć w trasę nowym Suzuki V-Strom 650 XT. Jestem kierowcą i fanką motocykli typu naked i uwierzcie mi ale zostałam mile zaskoczona tym ,,turystykiem”. Wspólne 1000 km pozwoliło na całkiem fajne zapoznanie się.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.